WIDZIAŁEM REALU CIEŃ

Klęska Realu Madryt na boisku w Manchesterze przeszła już do historii. Królewscy byli w meczu z City cieniem drużyny, jaką pamiętamy z pierwszego meczu między tymi zespołami. W zasadzie jedynie Courtois w bramce zagrał na swoim poziomie i uchronił drużynę Realu od jeszcze wyższej porażki. Carlo Ancelotti był bezradny, starał się wprowadzać na boisko zmienników ale niewiele to dało. Żaden piłkarz nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki ze znakomicie dysponowanymi tego dnia piłkarzami Manchesteru. Największa różnica była widoczna w sposobie poruszania się obu ekip. Piłkarze Manchesteru biegali jakby pozbyli się zbędnych kilogramów i wygrywali dowolnie wszystkie pojedynki biegowe. Dołożyli do tego agresywny sposób odbioru piłki, z którym zupełnie nie mogli poradzić sobie piłkarze Realu. Sposób krycia Realu z kolei przypominał bardziej mecz towarzyski a nie walkę o finał Ligi Mistrzów. Starsi piłkarze, Kroos, Modric poruszali się jak oldboye a boczni obrońcy, zupełnie nie radzili sobie z obiorem piłki oraz z akcjami ofensywnymi skrzydłowych Manchesteru. Chociaż fatalnie nieskuteczny był Haaland, to znakomicie skuteczni byli jego koledzy w ataku a w szczególności Bernardo Silva, który otworzył wynik dwoma zdobytymi bramkami. Momentami żal było oglądać drużynę, która do tego meczu uznawana była za najlepszą drużynę klubową w Europie. Po takim laniu, nie jest łatwo dojść do siebie. Szatnia z pewnością była smutna i załamana. Piłkarzom trudno jest przełknąć tak gorzką pigułkę, ale wielkie zespoły poznaje się nie tylko po tym jak zwyciężają, ale również po tym jak potrafią podnieść się po porażce. Real pewnie się podniesie, ale czekają ich trudne dni w Madrycie. A przed nami wielki finał w którym Inter Mediolan spotka się z Manchesterem City. Faworytem będzie Manchester ale Inter podobał się w dwumeczu z Milanem i kto wie, czy w meczu finałowym, podłoże psychologiczne nie będzie po ich stronie. Zwykle kibicuje się słabszym i w tym przypadku należałoby kibicować Interowi, czego oczywiście robić nie będę, z historycznych powodów, więc spokojnie obejrzymy finał i niech zwycięży lepszy.