TRZY MECZE CZTERY PUNKTY I WIELE ZNAKÓW ZAPYTANIA

Nikt nie może być zadowolony z liczby punktów zdobytych przez naszą reprezentację w trzech meczach eliminacyjnych do finałów MŚ, ani ze sposobu gry naszej drużyny. Gdyby reprezentację prowadził trener z Polski, to krytyka byłaby powalająca. Jednak przewagą cudzoziemców w naszych zespołach jest to, że dostają większy margines popełniania błędów i gdyby chcąc je wypunktować w każdym z rozegranych meczów, z pewnością uzbierałaby się pokaźna kupka. Selekcja, sposób ustawienia zespołu, zadania piłkarzy na poszczególnych pozycjach, wprowadzanie nowicjuszy i zbyt długie korzystanie z naszej światowej gwiazdy, co oczywiście przypadkiem, ale doprowadziło w do poważnego urazu, to tylko kilka z tych kłopotów jakie miała nasza reprezentacja. Co ciekawe najlepiej graliśmy, kiedy na boisku było dwóch środkowych obrońców a boczni jakby ich nie nazywać fruwali po bocznych sektorach boiska wspomagając pomocników. Tak jak kiedyś nie szkoliliśmy skrzydłowych a najlepiej grało się nam z bocznym obrońcą i bocznym pomocnikiem, tak teraz trudno jest znaleźć grupę tak zwanych wahadłowych, którzy byliby gotowi wypełniać pokładane w nich zadania, bo w naszym kraju, nikt takich piłkarzy nie przygotowywał do gry. Dlatego zaklinamy rzeczywistość i mówimy, że Rybus, Reca, Jóźwiak czy inni piłkarze to fajni wahadłowi, ale mecze weryfikują te opinie i wprowadzamy się w kłopoty. Jestem pewien, że selekcjoner i jego ekipa dokładnie przeanalizuje te trzy mecze i zostaną wyciągnięte szybko wnioski, aby na finały Euro pojechać z gotową drużyną. Sousa jest konsekwentny w swoich próbach i najciekawsze są jego wnioski a nie nasze, bo osobiście zdaję sobie sprawę, że nie jest łatwo zmieniać sposób ustawienia i zmienić na coś czego dotychczas nie graliśmy. Ja zmieniałem grę z libero i dwójką kryjących na czwórkę w linii ale miałem czas, aby takie zmiany wdrażać. Paolo Sousa czasu nie ma i chociaż może gra trzema obrońcami jest jego filozofią gry, to trudno jest dzisiaj zespołowi się do tego dostosować a nowi gracze też potrzebują czasu aby wejść na ”international level”. Ale trzy mecze eliminacyjne to już historia i trzeba patrzeć do przodu z nadzieją, że selekcjoner trafi z selekcją i ustawieniem drużyny, a mecze w wydaniu naszej drużyny nie będą trwały drugie 45 minut ale 90. I z takimi nadziejami oglądać będziemy kolejne mecze reprezentacji życząc sympatycznemu szkoleniowcowi spokojnych Świąt Wielkanocnych zdrowia i sukcesów.