POLUBIĆ ZMĘCZENIE I CIĘŻKĄ PRACĘ

RB Lipsk odsyła do domu pogromców Liverpoolu, Atletico Madryt. Wydawało się, że to Atletico najwięcej biega, walczy i kryje agresywnie daleko od własnej bramki a szybka gra kombinacyjna doprowadza drużynę do sytuacji bramkowych. Tymczasem Atletico trafiło na podobnie grający zespół ale biegający jeszcze szybciej, jeszcze więcej i wymieniający podania z taką siłą, że nijak nie ma jak ich przejąć. Obydwa zespoły stawiają na szybką wymianę podań zgodnie z zasadą, że piłka jest zawsze szybsza od najszybszego zawodnika. Piłkarze z Lipska nie dryblują, bo nie tracą na to czasu, wolą wymieniać podania i pędzić do przodu. Pracują wszyscy piłkarze, tak w obronie jak i w ataku. Nikt się nie oszczędza, nikt nie gra na pół gwizdka, wszyscy szanują pracę i wykonują ją znakomicie. A przecież Atletico nie jest łatwym zespołem do ogrania. Pecha miał Liverpool bo przecież mógł wygrać z nimi wysoko, i miał ku temu sytuacje, ale swój dzień miało wtedy Atletico i szczęśliwie wygrało. Dzisiaj lepszym zespołem był RB Lipsk. A to co pokazał środkowy obrońca Dayot Upamecano, zasługuje na słowa uznania. Diego Costa nie istniał, nie oddał ani jednego strzału i błysnął tylko raz. Trenerzy robili co mogli, przede wszystkim trafili ze zmianami, obydwaj piłkarze, którzy pojawili się na boisku po przerwie zdobyli bramki tak dla Atletico, jak również dla RB Lipsk. Dobry, mądry, energetyczny mecz. Na poziomie, który chce się oglądać. Wydawało się, że mecz drużyn, które hołdują grze z przechwytu może nie być interesujący, ale ten mecz trzymał w napięciu do ostatnich sekund. Niesamowita dramaturgia meczu i wspaniałe emocje. Formuła jednego meczu sprawdza się znakomicie, a przecież również były obawy, czy nie będzie zachowawczej gry na zero z tyłu i szukania rozstrzygnięcia meczu w stałych fragmentach gry. Nic z tego, znakomite, emocjonujące mecze, trzymające w napięciu do ostatniej sekundy meczu. Trudny mecz dla sędziego, ale Szymon Marciniak dobrze wkomponował się w poziom meczu i dał sobie znakomicie radę. Liga Mistrzów raczy nas coraz smakowitszymi daniami, a przecież jeszcze najlepsze desery przed nami.