PSG PRZY STOLE DO BRYDŻA

Rzutem na taśmę PSG wygrało 2:1 z Atalantą. Wydawało się, że będzie to raczej prosta sprawa dla zespołu z Francji. Tymczasem Atalanta zagrała bardzo odważnie. Przede wszystkim ustawili skuteczny, wysoki pressing, co z pewnością zaskoczyło piłkarzy PSG, w zasadzie wszystkich prócz Neymara, który grał znakomicie i całkiem zasłużenie został wybrany piłkarzem meczu. Po przerwie z minuty na minutę rosła przewaga PSG. Coraz większa liczba piłkarzy Atalanty borykała się z problemami a kiedy boisko z urazem opuścił lider środka pola Papu Gomez, było wiadomo, że będzie trudno utrzymać prowadzenie. Widoczny był brak Ilicicia i zawsze będą sobie we Włoszech zadawać pytanie co by było gdyby. Nie wytrzymał napięcia szkoleniowiec Atalanty. Tak jak lubię i szanuję Gian Piero Gasperiniego to niestety zrobił błąd, wpuszczając na boisko pięciu nowych graczy. Kiedy poważny uraz dotknął kolejnego piłkarza Atalanty, trener nie miał już zmian a wynik był wciąż 1:0 dla Atalanty. Zawodnik z kontuzją wrócił na boisko aby tylko asystować, a grać w dziesięciu przeciwko jedenastu z PSG było wielkim problemem. Neymar i wpuszczony na boisko po przerwie Mbape rozmontowali obronę Atalanty i wprowadzili PSG do najlepszej czwórki klubowej w Europie. Widać, że dojdzie Mbape, że dojdzie Angel Di Maria i siła ofensywna PSG będzie ponownie bardzo mocna i już nie wszystko będzie wisiało wyłącznie na Neymarze. Czasem tak bywa, że jak komuś gra nie idzie, mimo że ma się wielką przewagę, to można liczyć na błędy rywala. I w tym meczu błędy poczynił szkoleniowiec Atalanty. Gra w dziesiątkę w końcówce meczu to nie błąd piłkarzy, to błąd tego, który zarządza zmianami. Trudno gdybać, czy w jedenastu Atalanta utrzymałaby korzystny wynik, ale takiej szansy nie dostała. Brawo Neymar, brawo Mbape, albowiem dla psychiki zespołu i podbudowy moralnej drużyny to zwycięstwo jest bezcenne dla PSG. Atalanta mimo porażki pokazała się z bardzo dobrej strony i gdyby nie ubytki kluczowych graczy w drużynie tak przed meczem jak i w jego trakcie oraz z grą faktycznie w dziesiątkę w końcówce meczu, należą się im gratulacje. Grali z wielką ambicją i wiarą w zwycięstwo ale zbyt wiele błędów popełniono w końcówce meczu i na boisku i na ławce trenerskiej. Z drugiej strony nie bardzo jest za co chwalić szkoleniowca PSG, bo jak zwykle w PSG zdecydowały tylko wielkie indywidualności, ich szybkość, fantazja a nie przygotowane i wypracowane akcje. Można powiedzieć, że ławki trenerskie w tym meczu były kulawe i w przenośni i dosłownie.