ZMIANY, ZMIANY, ZMIANY

Adam Nawałka i Sa Pinto już przestali zarządzać drużynami Lecha Poznań i Legii Warszawa. Projekty tak misternie przygotowywane przez oba kluby nie wypaliły. Drużyny tracą dystans do liderującej Lechii Gdańsk ale co gorsze grają w sposób nie dający nadziei na lepszą przyszłość. Lech wybronił się w Koronie, ale to Korona może mieć pretensje do siebie, że pozwoliła Lechowi odjechać do Poznania z punktem. Legia wypadła jeszcze gorzej, bo doznała wysokiej porażki w Krakowie z Wisłą, ale nie o samą porażkę chodzi, ale o styl w jakim Legioniści oddali pole Wiślakom. W takich sytuacjach z reguły tracą cierpliwość właściciele klubów i pracę tracą szkoleniowcy. O ile Sa Pinto jeszcze trochę dłużej popracował w Legii to Adam Nawałka przepracował kilka miesięcy w tym okres przygotowawczy i niestety po zimie drużyna wyglądała zdecydowanie gorzej aniżeli przed przerwą zimową. Bywało już nawet na poziomie reprezentacji Polski, że trenerzy prowadzili kilka meczów lub nawet tylko jeden mecz i więcej już zespołu nie poprowadzili. W klubach bywało, że trener przepracował okres przygotowawczy ale już nie doczekał meczu o punkty i zostawał zwolniony przed rozpoczęciem sezonu. Dlatego w futbolu nic nikogo zaskoczyć nie powinno i kiedy rozgrywki w Polsce wchodzą w decydującą fazę, napięcie w klubach wzrasta a jeśli zespół nie punktuje regularnie to szefowie i właściciele klubów stają przed dylematem, czy ciągnąć dalej wymyślony przez nich, ale nie trafiony projekt i żyć w błędzie popełnionym na samym początku, czy dać szansę losowi, zaryzykować i spróbować naprawić to, co nie wypaliło. Zmiana trenera jest zawsze ryzykiem. Może być lepiej, tak jak w Manchesterze UTD, ale może być jeszcze gorzej i trzeba będzie sezon zapisać na straty. Jestem przeciwny zmianom szkoleniowców przed końcem sezonu. Zdecydowaliśmy się na trenera, to dajmy mu popracować i dojechać do końca. Chyba że atmosfera tak nabrzmiała w klubie i w szatni, że dłużej już nie da się wytrzymać i trzeba ludzi od siebie uwolnić. I poszukujemy trenera tymczasowego, który wie, że popracuje do końca sezonu, jeśli będzie miał trochę szczęścia i zespół zacznie grać skuteczniej. Dobrego wyjścia w takiej sytuacji nie ma, chociaż będziemy oczywiście trzymać kciuki za młodych szkoleniowców w Lechu i Legii. Medialne wróbelki ćwierkają, że to tylko początek zmian, albowiem za chwilę może ruszyć lawina zwolnień. A tymczasem nie ma nic ważniejszego aniżeli stabilizacja szkoleniowa w zespołach o czym warto pomyśleć zanim podejmowane są ostateczne decyzje.