WIRUS W NATARCIU

Wieści dochodzące z kolejnych klubów o piłkarzach zakażonych koronawirusem są bardzo niepokojące. Piłkarze i ich klubowe sztaby są jedną z grup najczęściej badaną i niejako z urzędu dbającą o swoje zdrowie. Wiadomo, że samo zakażenie u młodych, zdrowych ludzi, może nie być ryzykowne jeśli chodzi o skutek śmiertelny, chociaż niczego w takiej sytuacji prorokować nie wolno, to jednak ślady w organizmie jakie pozostawia po sobie wirus mogą być już nieodwracalne. Ale skoro tej będącej pod mikroskopem grupie ludzi, nie udało się uniknąć zakażenia, to co można mówić o kibicach czy osobach spoza sportu. Obawiam się, że przypadki w Wiśle Płock czy Lechii Gdańsk to tylko przykłady, że mimo dokładnych badań i codziennej kontroli pewnych kontaktów uniknąć się nie da. Kluby muszą same mocno dbać o to, aby ich ludzie myśleli o swoim zdrowiu i też nie dadzą rady jeśli piłkarze sami nie będą unikać niepotrzebnych kontaktów, lub przebywać w miejscach, w których zarażenie się wirusem jest bardzo prawdopodobne. Sportowcy powinni być ojcami zaufania całej służby zdrowia, co przełożyć się powinno na pilnowanie aby każdy w sklepie czy w innych zamkniętych pomieszczeniach przestrzegał dyscypliny sanitarnej. Jak się okazuje nie wszyscy wierzą, że wirus jest groźny a są i tacy, którzy udowadniają, że to wymysł polityków bo wirus nie istnieje. Każdemu wolno myśleć i robić po swojemu, ale kiedy znajduje się w strefie, w której znajduje się więcej osób, to trzeba się podporządkować zaleceniom i restrykcjom. Maseczka, bezpieczna odległość i ścisłe przestrzeganie higieny osobistej, to trzy podstawowe punkty jakie należy przestrzegać aby mieć szansę na ominięcie wirusa. Oczywiście nie jest łatwo, kiedy zawodnik przyjeżdża z zagranicy i miał po drodze wiele kontaktów z ludźmi, którzy może nawet o tym nie wiedząc, mogą roznosić infekcję. Dzisiaj rusza Liga Europy a pod koniec tygodnia ruszy ponownie Liga Mistrzów. Oczywiście bez publiczności, z pełną izolacją i zamknięciem się tylko w gronie sprawdzonych kolegów z drużyny. Większa liczba zmian i posadzenie na ławce rezerwowych większej liczby piłkarzy, mają pomóc w organizacji pracy zespołów. Może to pomoże trenerom w zarządzaniu selekcją drużyny, chociaż trudno dzisiaj określić, czy pięć zmian może mieć pozytywny wpływ na pracę zespołu. Marcello Lippi mawiał, że mecz rozpoczyna się jednym składem, ustawieniem i systemem gry a kończy się mecz zupełnie inaczej. W tym przypadku to stwierdzenie będzie bardzo adekwatne do tego, co będzie działo się na boiskach.