SZTUCZNI SZWEDZI

Lech sprał Hammarby 3:0 i z dumą wrócił do Polski. Zespół szwedzki lepiej radził sobie na sztucznej nawierzchni a Lech mimo, że od czasu do czasu ćwiczy na boisku ze sztuczną nawierzchnią, to jednak każde sztuczne podłoże jest inne i trzeba trochę czasu aby się niego przystosować. Straty personalne w składzie obu zespołów były widoczne, ale to jednak Lech lepiej wypełnił ubytki, chociaż takiego gracza jak Kamil Jóźwiak trudno jest zastąpić. Znakomicie w bramce spisał się Bednarek, który dwukrotnie obronił strzały z bliskiej odległości i zachował zerowe konto. W odpowiedzi Ishak otrzymał ładne prostopadłe podanie od Ramireza, ale nie potrafił tego podania zamienić na bramkę. Tym razem bardzo skutecznie w bramce spisał się bramkarz gospodarzy Ousted. Lech nie ryzykował w pierwszej połowie meczu, grał zachowawczo i oddał połowę boiska drużynie Hammarby. Za to po przerwie Lech zaatakował, potrafił przesunąć krycie daleko od własnej bramki a pressing spowodował łatwiejsze odbiory piłki w strefie środkowej i skuteczniejsze dochodzenie do sytuacji bramkowych. Dodatkowy prezent sprawili Lechowi piłkarze Hammarby i większą część drugiej połowy meczu od 63 minuty grali w dziesiątkę, po czerwonej kartce jaką zobaczył Andersen. Znakomity mecz rozegrał Puchacz i właściwie cała lewa strona boiska była zagospodarowana przez bardzo ofensywnie grającego obrońcę Lecha. Równie ofensywnie grał po prawej stronie Czerwiński i mimo, że przez długi czas środka pola nie mogli zdominować Ramirez, Tiba i Moder, to z minuty na minutę rosła przewaga Lecha i właśnie ci trzej piłkarze byli coraz bardziej widoczni. Tiba zdobył pierwszą bramkę, drugą strzelił przebojowy Kamiński a wynik ustalił pięknym strzałem spoza szesnastki Marchwiński. Lech pokazał ofensywny futbol i chociaż nie wszystko jeszcze zazębiało się w grze, to wysoka wygrana na wyjeździe z pewnością doda pewności siebie piłkarzom Lecha, co dobrze rokuje przed kolejnymi meczami w Lidze Europy. Lech zagrał mądrze i skutecznie za co należą się gratulacje dla trenera, jego sztabu i dla wszystkich piłkarzy. W drużynie Hammarby nie da się wyróżnić nikogo. Próbował strzałów z daleka i podań za plecy obrońców Lecha Paulinho, ale i on przegrał ze sztuczną nawierzchnią i z urazem mięśnia dwugłowego musiał opuścić boisko. Lech gra dalej, co jest dobrą wiadomością dla wszystkich kibiców, albowiem zobaczymy kolejne mecze polskich drużyn na arenie europejskiej. Teraz czas na drużynę Piasta i Legii aby poszły tą samą drogą. Waldemar Fornalik obejrzy mecz na ekranie telewizora, bo musi odbyć kwarantannę a zwycięstwo prowadzonej przez niego drużyny będzie silnym bodźcem aby łatwiej zwalczył wirus. Życzę zdrowia selekcjonerowi Fornalikowi i kolejnym polskim zespołom grającym na poziomie europejskich pucharów.