GORZKI SMAK NAUKI POLSKIEGO FUTBOLU

Reprezentację Niemiec prowadzi Niemiec, reprezentację Holandii Holender, reprezentację Francji Francuz, reprezentację Hiszpanii Hiszpan, reprezentację Włoch włoski trener i tak można by wymieniać. Oczywiście to nie jest reguła i są drużyny prowadzone przez ludzi z innych krajów aniżeli reprezentacje ale to świadczy tylko o słabości danych federacji. My zawsze zachłystywaliśmy się wszystkim co zagraniczne, bo z urzędu musiało być lepsze aniżeli polskie. I jak widać, mimo że w wielu dziedzinach już doszliśmy do tego, że we własnym środowisku najlepiej się rozumieją ludzie, którzy tu wyrośli, to jednak sport wciąż szuka alibi w postaci trenera zagranicznego, który ma być lekiem na całe zło. A później łapiemy się za głowę i trzeba ich zwalniać, gdzieś na bieżni zaraz po meczu albo sami uciekają pod osłoną nocy aby poinformować z samolotu, że oto mają lepszą propozycję gdzieś po drugiej stronie kuli ziemskiej. Już wielokrotnie mówiłem, że niewiele osób wie jak coś zrobić dobrze i solidnie ale każdy wie jak to poprawić, czyli jak zrobić coś lepiej. Sytuację mamy patową, bo piłkarze sami nie wiedzą co się dzieje, a nie ma nikogo, kto potrafiłby im to dokładnie wytłumaczyć. Brak zrozumienia w szatni prowadzi do hasła ”gramy swoje” i niestety to swoje przestało się sprawdzać, bo swoje mogą zarządzić a później pilnować tego na boisku liderzy zespołu. A ich jak narazie brak. Prognozy nie są niestety optymistyczne i nawet tak przesiąknięta optymizmem osoba jak ja, nie potrafi spojrzeć z optymizmem w przyszłość. Mamy w kraju wielu solidnych szkoleniowców, którym byle nie narzucać niczego, to sobie znakomicie z naszą reprezentacją poradzą. Nie mam oczywiście nic przeciwko obecnemu selekcjonerowi, bo fach trenerski zna znakomicie, ale Polski i Polaków nie rozumie. Nie zna mentalności polskich zawodników i nic w tym temacie nie zmieni się do września. I nie ważne się staje kogo powoła a kogo nie powoła, nieważne czy zagra trzema czy czterema obrońcami i tak dalej. Bo kiedy dochodzi do tego jeszcze gniew kibiców, to zaczyna się taniec na linie trenera i piłkarzy. Przedsmak tego mieliśmy niedawno po meczu w Mołdawii, a teraz z każdym kolejnym meczem presja będzie coraz większa. Osobiście wciąż wierzę w awans do finałów ME i chociaż nie muszę kibicować naszemu selekcjonerowi i jego ekipie, to wierzę, że wreszcie piłkarze zagrają swoje i dadzą nam wiele radości w jesiennych meczach.