DECYDUJĄ MENEDŻEROWIE, CHOCIAŻ NIE W KAŻDYM KLUBIE

W czasach kiedy szkoleniowcem Chelsea był Antonio Conte, powiedział podczas jednej z konferencji prasowych, że wiele jako menedżer już potrafi ale jednego się nie nauczył. Jak przekonać właścicieli klubu aby sprowadzili mu do zespołu piłkarzy, których potrzebuje. Conte już nie ma w Chelsea, a z tym samym problemem boryka się w klubie kolejny szkoleniowiec. Jose Mourinho marzył o wylądowaniu w Manchester UTD. Ale kiedy już tam wylądował okazało się, że jest to jeden z tych klubów, w których menedżer ma się zająć wyłącznie drużyną a o uzupełnieniu składu decydują zupełnie inne osoby. Mourinho nigdy nie przepadał za piłkarzami kreatywnymi, wolał grupę wojowników, którzy nie utrzymywali się długo przy piłce a raczej po przechwycie błyskawicznie kontrowali. Jego selekcja szła raczej w kierunku menedżera Atletico Madryt, Diego Simeone a powiedzenie o zaparkowanym na szesnastym metrze autobusie, charakteryzowało najlepiej grę zespołów prowadzonych wcześniej przez Mourinho. Prowadzony przez Mourinho Manchester nie grał ładnego dla oka futbolu, mimo że miał dobrych lub bardzo dobrych piłkarzy, ale widowiskowy futbol nie był w DNA menedżera zespołu, dlatego musiał popaść w konflikt z piłkarzami, którzy mieli inne wyobrażenie o swojej grze i grze całej drużyny. Jak w każdym klubie czy federacji szkoleniowca bronić mogą wyłącznie wyniki. Jeśli ich nie ma na miarę wielkości klubu i oczekiwań środowiska, to szkoleniowiec nie ma szans na utrzymanie się przy sterach. Oczywiście są kluby, w których zarządy wspierają szkoleniowca w konflikcie z szatnią, jak choćby w Bayernie Monachium, ale w większości klubów menedżer jest sam i sam odpowiada za wszystko co dzieje się w zespole i wokół niego. Dlatego po zmianie menedżera i objęciu sterów Man UTD przez byłego piłkarza  tego klubu Ole Gunara Solkjaera, szatnia jakby ożyła a drużyna zanotowała dwa zwycięstwa. Pamiętam Solsjaera jeszcze jako reprezentanta Norwegii, kiedy toczyliśmy boje o awans do finałów mistrzostw świata 2002. Był dobrym piłkarzem ale kłopotliwym w szatni. Od tamtego czasu z pewnością spokorniał, wiele się nauczył, chociaż prowadzenie Cardiff nie było jakimś nadzwyczajnym wyczynem, popartym spektakularnymi wynikami. Każdy nowy trener w szatni, szczególnie kiedy część szatni jest po konflikcie z poprzednikiem, jest najlepszy, wyjątkowy i znakomity, Czas pokaże, jak poradzi sobie Solskjaer z szatnią Man UTD. Jedno jest pewne, jest trenerem i będzie się koncentrował wyłącznie na piłkarzach, których ma w szatni, chyba że władze Manchesteru zdecydują, że potrzebny będzie w zespole kolejny dobry zawodnik. A skoro już mowa o Cardiff to trudno było przełknąć sytuację, że nowy szkoleniowiec Manchester pokonał w swoim pierwszym meczu w nowych barwach klub, w którym jeszcze przed tygodniem pracował. Można było poczekać tydzień i dopiero posadzić Solskjaera na ławce trenerskiej. Ale widać w Anglii nikt się takimi sprawami nie interesuje. W Polsce, biorąc pod uwagę obowiązujące przepisy, byłoby to raczej niemożliwe.