LIGA MISTRZÓW SERWUJE NAJLEPSZE DANIA

Seria rzutów karnych to deser specjalny w meczu klubowych gigantów futbolu Manchester City : Real Madryt. Drużyny w dwumeczu nie potrafiły wyłonić zwycięzcy i o awansie do półfinału LM musiały zadecydować rzuty karne. Zwykle się mówi, że gospodarzom pomagają ściany, a w domyśle żywiołowo reagujący kibice. Ale nie w Lidze Mistrzów, gdzie piłkarze są znakomicie odporni na presję w meczu wyjazdowym. Na własnym boisku odpadła Barcelona z PSG, na własnym boisku odpadł Manchester City z Realem Madryt. Po takich meczach zawsze pozostaje już do końca życia pytanie u trenera, który przegrał, czy napewno zmiany jakich dokonał w końcówce meczu były skuteczne. Kiedy się przegrywa, to odpowiedź jest oczywista, że zrobiłem jako trener w tych meczach coś, co nie pomogło drużynie. I tak to już pozostanie zawsze w głowie Xaviego i Guardioli. Oczywiście można się bronić, że przecież to piłkarze grają finalnie na boisku a nie trener i to oni biorą ciężar odpowiedzialności na swoje barki, ale piłkarzy do gry desygnuje trener i wina jest w równym stopniu rozłożona na wszystkich. Gigantyczny mecz Andrija Łunina w bramce Realu, mecz po którym przechodzi się do historii klubowego i europejskiego futbolu. Można być częścią drużyny nie koniecznie z pierwszej linii, ale los często daje szansę tym piłkarzom, którzy nie są oczywistymi gwiazdami drużyn i nie o nich mówi się najwięcej przed meczami. Nie będą wracał do historii aby pokazać, że bramkarz uważany za rezerwowego staje się ratunkiem dla drużyny i przechodzi do historii klubu. Kilku wspaniałym bramkarzom to się zdarzyło i wczorajszy wieczór był wieczorem bramkarza Realu Madryt. Fantastycznie bronił w meczu i nie dał się ponieść emocjom w serii rzutów karnych. We wtorek i w środę byliśmy świadkami futbolu w najlepszym wydaniu. Swoją kolejną dynamiczną historię pisze Dortmund i PSG a w środę dołączyli do nich Bayern i Real. Czy ktokolwiek przewidziałby przed rozpoczęciem turnieju, że takie firmy znajdą się w półfinale rozgrywek? Wydaje mi się, że byłoby trudno i mimo wszystko najtrudniejsze zadanie miał Real Madryt, bo doprowadzić w dwumeczu do wyeliminowania obrońcy tytułu Manchester City i to w decydującym meczu w Manchesterze, to sztuka, którą mógł dokonać tylko Real i Carlo Ancelotti. Los nie chciał zbyt szybko puścić obu drużyn do szatni, więc zafundował w tym przedwczesnym finale dogrywkę i rzuty karne, dając szansę kibicom na całym świecie delektować się meczem. I ten sam los wyeksponował nam nową gwiazdę klubu, bramkarza Realu, który z dobrego zmiennika stał się kolejnym galaktycznym gigantem i potwierdził swoimi interwencjami w tym meczu, że do Realu nie trafiają piłkarze przypadkowi, bo ich jakość wcześniej czy później będzie zweryfikowana.Gratulacje dla wszystkich półfinalistów, bo pokazali nam piękny futbol ale co najważniejsze w tej edycji jest jeszcze przed nimi. Jakkolwiek zakończy się tegoroczna edycja LM to największym wygranym jest futbol i tak to już pozostanie na zawsze w historii tego turnieju.