TROCHĘ RADOŚCI

Trudno o odrobinę radości w tak trudnym czasie jaki dotknął cały świat. A jednak, kiedy zwycięża koń, którego jest się hodowcą i właścicielem to, można się na chwilę oderwać od codziennych trosk i serce się raduje. Od ponad 25 lat jesteśmy rodzinnie właścicielami i hodowcami koni wyścigowych. Niestety nie jest to dochodowe hobby, ale w życiu liczy się wiele innych wyzwań i radosnych momentów, które emocjonalnie są nieprzeliczalne na pieniądze. Kiedyś właściciel Legii a później Polonii, Janusz Romanowski zdefiniował różnicę, między właścicielem zespołu piłkarskiego a właścicielem stajni wyścigowej. Kiedy wygrywają piłkarze to właściciel płaci im nagrody, kiedy wygrywa koń to właściciel otrzymuje pieniądze. Może dlatego Janusz Romanowski odszedł z futbolu i zainwestował w hodowlę koni wyścigowych. Kiedy w latach dziewięćdziesiątych poprzedniego wieku byliśmy z Januszem Romanowskim na aukcji w Newmarket, spotkaliśmy tam legendarnego trenera Manchester UTD Sir Alexa Fergusona i wielu znakomitych piłkarzy. Kupowali drogie konie i znakomicie się podczas aukcji bawili. Już wtedy zrodził mi się w głowie pomysł aby wzorem Sir Alexa, sprawić sobie konia wyścigowego. Kiedy do Warszawy przyleciała reprezentacja Anglii prowadzona przez Kevina Keegana i ćwiczyli na boisku Polonii, to trener nie chciał rozmawiać o futbolu ale o wyścigach konnych, bo pochwalił się własną, dużą stadniną i zapraszał aby do niego przyjeżdżać i kupować konie. I tak powoli krok po kroku rozwijała się moja wiedza na temat koni wyścigowych aż któregoś pięknego dnia zdecydowaliśmy się z żoną na zakup klaczy, która zapoczątkowała naszą hodowlę. Tegoroczny sezon ruszył z miesięcznym opóźnieniem spowodowanym epidemią. Gonitwa handicap otwarcia o nagrodę Dandolo jest rok rocznie gonitwą szczególną, wywołującą wielkie emocje, albowiem otwiera kolejne sezony wyścigowe. Trzy nasze różne konie wygrywały tę gonitwę. Klacz Tebi, ogier Duke of Zamindar i w tym roku ogier Delos, w pięknym stylu zwyciężył i otworzył sezon 2020. Dał nam tę niepowtarzalną odrobinę radości w tym trudnym czasie, bo nie mogliśmy oglądać tego zwycięstwa na żywo, albowiem gonitwy odbywają się bez publiczności i nawet właściciele koni nie mogą przebywać w trakcie dnia wyścigowego na torze. Na stronie stajniaurszula można zobaczyć Delosa jak był źrebakiem, później roczniakiem a obecnie jest już dojrzałym czteroletnim koniem. Namawiam każdego, aby stał się właścicielem, współwłaścicielem lub dzierżawcą konia, albowiem każdy może mieć swoje chwile radości, kiedy koń będzie zwyciężał. Serdecznie wam tego życzę, a po zawodach sportowych, po meczach warto przyjść na Służewiec z rodziną i oderwać się od codziennych kłopotów, napięć i stresu a spędzić wspaniały dzień na wyścigach. Oczywiście kiedy będzie można już na wyścigi przychodzić. Życzę zdrowia i podobnych radości jaką myśmy mieli w ostatnią sobotę.