SZKLANKA Z RYSĄ

Kiedy mamy szklankę, która jest dla nas sentymentalnie bardzo ważna, to nawet rysa, nie przeszkadza nam w jej używaniu. Tylko już nalewamy do niej płyn delikatniej, sprawdzamy czy nie przecieka i pijemy ostrożnej, cały czas obserwując czy nie dzieje się ze szklanką nic gorszego. Niby jeszcze da się z niej napić ale już wiemy, że nawet przy najlepszym ostrożnym użytkowaniu, już długo się nią nie nacieszymy. Gdzieś powoli odchodzi z nas zaufanie do naczynia i myślimy, czy nie nadszedł czas aby powoli zamieniać go na nowe. Zaufanie opiera się na faktach a nie na sentymentach i dlatego jeśli fakty stają się dla nas uciążliwe, zaczynamy zastanawiać się czy dalej damy sobie radę z taką sytuacją. Nasz selekcjoner z mocnego, nietłukącego się kufla o grubym, solidnym szkle, stał się nagle delikatną szklanką z rysą powstałą po wizycie w Mołdawii. O ile ryskę po wizycie w Czechach udało się jeszcze posklejać, to już rysy mołdawskiej skleić się nie da i to co najgorsze może się stać w pracy trenera, to nieznośne oczekiwanie czy naruszona szklanka pęknie w najbliższym czasie czy nie. I to oczekiwanie jest dla wszystkich najgorsze, bo presja stała się już nie tylko dotycząca walki o punkty ale o ewentualnej konieczności zakupu nowego serwisu. Oczywiście kurz po ostatniej porażce już opadł i chociaż jeszcze odbywają się indywidualne prztyczki w kierunku najlepszych naszych piłkarzy, to i te powoli odejdą w zapomnienie, aż do meczów wrześniowych, w których już kolejnej rysy szklanka nie wytrzyma. Każdy z nas czuje się źle z obecną sytuacją, co normalne wszyscy jesteśmy kojarzeni w większym lub mniejszym stopniu z naszą reprezentacją. Ludzie nas pytają o to, co dzieje się w drużynie i z drużyną i oczywiście czekają na sensowną odpowiedź. Ale odpowiedzieć jest niezmiernie trudno, bo sytuacja jest bardzo poważna i tylko, ktoś kto nie zna realiów oraz mechanizmów jakie działają w sporcie drużynowym, może podchodzić do tej sytuacji z przymrużeniem oka. W końcu to tylko futbol, w którym zawsze oczekujemy z nadziejami na kolejny dobry mecz. Co ważne ta dodatkowa presja czasami staje się dla szkoleniowców i zespołów bodźcem specjalnym, dającym możliwość lepszego koncentrowania się na pracy i wygenerowania większej energii w trakcie meczu. Oby tak było i tym razem, bo wtedy przyjazdy na mecze Kadry stają się znowu miłe, przyjemne i oczekiwane. Kiedy tego zabraknie, to zaczyna się ucieczka w wyimaginowane kontuzje i omijanie najtrudniejszych meczów, a tego wszyscy chcą uniknąć. Kadra to nie tylko najlepsi gracze ale przede wszystkim zawodnicy z twardymi charakterami. I tak każdy kibic chce naszych piłkarzy postrzegać, w końcu reprezentują nas wszystkich, całe środowisko piłkarskie i polski sport na międzynarodowej arenie. Dlatego nosy do góry i jak mawiał nasz znakomity kolega selekcjoner, ”chociaż pupcia poszarpana, ale zawsze proszę Pana,” i z takim przesłaniem zabierzmy się za walkę o kolejne zwycięstwa.