NA SZCZĘŚCIE MECZ TRWA 90 MINUT

Zwykle dobrze się grało polskim klubom z drużynami z Norwegii. Zawsze przewijało się pytanie, jak na grę drużyny wpłynie sztuczna nawierzchnia boiska. Można ćwiczyć na sztucznej nawierzchni przed meczem ale ćwiczenie a gra o punkty to dwie różne strony futbolu. Legia miała w pierwszej połowie meczu z Molde dwa problemy. Pierwszy to była nietrafiona selekcja drużyny jaka wyszła na pierwszą połowę meczu, a drugi to kłopot z szybkim przystosowaniem się do sztucznej nawierzchni boiska. Widoczne były te kłopoty natychmiast po rozpoczęciu meczu i na skutki nie trzeba było długo czekać. Molde po kilkunastu minutach prowadziło 3:0, zaskakując nie tylko Legię ale przede wszystkim samych siebie, że przyszło im to tak łatwo. Trener Legii już wiedział gdzie leżą przyczyny takiego stanu rzeczy i co mogło się święcić dlatego zrobił w przerwie natychmiastowe zmiany. Czterech nowych graczy wymienionych w przerwie przyniosło znakomity skutek i Legia wróciła z niebytu do gry. Zdobyte dwie bramki zmniejszyły porażkę drużyny do 3:2 i to jest najważniejsze dla klubu, bo w rewanżu w Warszawie Legia będzie zdecydowanym faworytem i obserwując ten mecz i to jakim potencjałem kadrowym dysponuje Molde, jesteśmy z pewnością wszyscy przekonani, że Legia wygra z Molde i z pewnością większą liczbą bramek aniżeli przegrała w Norwegii. To nie jest pierwszy raz kiedy drużyna z Łazienkowskiej przegrywa w Norwegii. Przypomnę pojedynek na poziomie fazy grupowej w LM, kiedy na podobnym boisku Legioniści przegrali 4:1 ale nie przeszkodziło to w wyjściu z fazy grupowej. Legia może spokojniej oczekiwać na mecz rewanżowy i dobrze, bo warto będzie dopingować drużynę w kolejnych meczach pucharowych na arenie międzynarodowej.