JESZCZE O WIŚLE KRAKÓW

Wiele można przeczytać lub usłyszeć o nowych inwestorach krakowskiej Wisły. Ja trzymam kciuki za Wiślaków i mam nadzieję, że trafili na ludzi, którym zależy na rozwoju drużyny w pierwszej kolejności a jeśli mają również plany związane z zabudową terenów wokół klubu, to akurat nic nadzwyczajnego w naszych realiach. Trudno sobie wyobrazić, że przyjedzie inwestor wyda ponad sto milionów złotych i nie będzie chciał nic w zamian. Dlatego jeśli są takie możliwości aby inwestor mógł z otwartym sercem dalej w klub inwestować, powinien widzieć szansę, zbudować cokolwiek użytecznego aby jakoś wycofywać sobie zainwestowane pieniądze. Z prowadzenia klubu w Polsce utrzymać zespół na wysokim poziomie jest bardzo trudno. Szczególnie ludziom z zagranicy, nie znającym naszych realiów i partnerów biznesowych w Polsce. Bo najprostsze pytanie jest, za co ma zapłacić tyle pieniędzy nowy właściciel. Zespół nie jest tyle wart, aby transferami można było zmniejszyć straty. Jedynym wyjściem jest wesprzeć inwestora i umożliwić mu rozwój inwestycyjny poza klubem a wtedy o przyszłość Wisły nikt nie będzie musiał się matrwić. Z pewnością to już są tematy trudniejsze bo włączyć w nie trzeba inne podmioty z samorządem miejskim włącznie, a co osoba to opinia i nie wszyscy muszą podzielać wizje inwestycyjne. Osobiście trzymam kciuki za Wisłę, i życzę aby się udało, mimo że też nie lubię, kiedy światło razi osobę inwestora i nie daje sobie robić zdjęć. Ale jeśli ma to być jedyny problem, jaki ma nowy właściciel klubu, to z pewnością każdy do tego z czasem przywyknie.