DOCENIĆ ROLĘ TRENERA

Mecz z Węgrami pokazał jak ważna jest rola szkoleniowca prowadzącego drużynę. Do niedawna chwalony był selekcjoner za umiejętność zarządzania selekcją i dokonywanie skutecznych zmian w drugich połowach meczów, co przynosiło drużynie konkretne efekty punktowe, chociaż wygraliśmy tylko z San Marino, Andorą i Albanią, ale remisy ratowaliśmy choćby w pierwszym meczu na Wegrzech czy w meczu z Anglią na Narodowym. Niestety mecz z Węgrami a przede wszystkim koncepcja wyjścia na ten mecz eksperymentalnym składem, spowodowała stratę punktów w efekcie której poprzeczka awansu do finałów mistrzostw świata powędrowała bardzo wysoko. Trener jest najbardziej potrzebny zespołowi w momentach trudnych, kiedy mecz się nie układa i trzeba dokonać wsparcia drużyny, aby odmienić obraz gry. O ile wielokrotnie udaje się trenerom pomóc drużynie zmianami w trakcie meczu, to bywa, że pomysł szkoleniowca na rozegranie meczu okazuje się nietrafiony. Tak się stało w meczu z Węgrami i nie rozumiem dlaczego szkoleniowiec idzie w zaparte i uparcie powtarza, że wszystko było ok i gdyby miał jutro ten mecz rozegrać ponownie, to postąpiłby tak samo i zagrałby bez naszych najlepszych graczy. Taką porażkę trzeba umieć wziąć na tak zwaną klatę i więcej takich błędów nie popełniać. Schowanie się za plecy piłkarzy i mówienie, że jak wygrywamy to ja a jak przegramy to oni, nie prowadzi do wzrostu zaufania do szkoleniowca, a raczej nakazuje patrzeć na jego przyszłe decyzje z wielką ostrożnością. Wielokrotnie media żartowały, że trudno jest trafić za szkoleniowcem w kwestii wyjściowej jedenastki, ale dopóki jesteśmy w grze, a przecież nadal jesteśmy, to trenerowi się wszystko wybacza. Teraz wkradło się trochę niepewności i chociaż wciąż mamy szansę na awans i wierzymy, że ta drużyna może to osiągnąć, to niekoniecznie mamy nadal zaufanie do trenera, że swoimi decyzjami może tej drużynie pomóc. Czy wygralibyśmy z San Marino, Andorą i Albanią gdyby drużynę poprowadził trener naszej kadry młodzieżowej? Z pewnością tak, więc nie ma co udawać, że nic się nie stało. Wciąż wierzę, że drużyna sobie poradzi w kolejnych meczach, chociaż brak nam doświadczenia w grach barażowych a presja z nimi związana będzie kolosalna, dlatego tak ważna będzie trafiona selekcja i pomoc jaką drużyna może uzyskać od sztabu szkoleniowego, bo teraz już stąpamy po polu minowym i drugiej szansy na poprawę już w meczu barażowym nie będzie. Plusem jest czas bez meczów. Można trochę ochłonąć, zapomnieć o słabych momentach i dobrze przygotować się do baraży. Mimo gwizdów, jakich ogromu nie słyszeliśmy jeszcze w historii meczów naszej reprezentacji, kibice kochają tę drużynę i nadal będą z nią na dobre i złe, bo jest jedyna i innej takiej nie mamy.Tak więc wierzę, że wszystko co złe już jest za nami. Liga Mistrzów nauczyła kilku trenerów, że są piłkarze w zespołach, których się nie zmienia, nawet jak są zmęczeni. W naszym zespole reprezentacyjnym też są tacy zawodnicy, o czym na własnej skórze przekonał się boleśnie nasz obecny selekcjoner.