NIE OGLĄDAĆ SIĘ ZA SIEBIE

W sporcie często dostaje się drugą szansę, a w futbolu znamy nawet daty kolejnych szans. Dlatego rzadko oglądamy się za siebie a przede wszystkim patrzymy w przyszłość i formułujemy nowe cele. Stara przypowieść mówi, żeby nie traktować meczu jak walki na śmierć i życie, bo w przypadku porażki, trener będzie musiał umierać wiele razy.Oczywiście trzeba wyciągać wnioski z porażek i zrobić wszystko aby błędów nie powielać. Selekcjoner już wie jakie błędy zrobił i chociaż publicznie się do nich nie przyzna, bo jest trochę z innej gliny aniżeli polscy trenerzy, ale w ciszy gabinetów z pewnością wszystkie błędy będą omówione i dokładnie przeanalizowane. Przed naszą reprezentacją dwa ciężkie mecze a jak ciężkie to przekonamy się po losowaniu, które odbędzie się już niebawem. Dlatego trzeba z hukiem zatrzasnąć rozdział meczów grupowych, cel został osiągnięty w połowie, bo gramy w barażach, ale nie będziemy w nich rozstawieni, bo to był kolejny cel, niesamowicie ważny dla PZPN. Mimo, że gwizdy po meczu z Węgrami, które były skierowane przede wszystkim do selekcjonera, wciąż dźwięczą nam w uszach, to za jakiś czas zapomnimy o tym fatalnym meczu i zaczniemy żyć nowymi przeciwnikami. Selekcjoner już się nauczył, że są piłkarze, których z boiska się nie zdejmuje i żadne dziwne tłumaczenia są nie na miejscu, bo nie mają szansy się obronić i nikt nie uwierzy, że to był właściwy mecz aby z premedytacją się osłabić i patrzeć jak zespół wygląda bez swoich liderów. Było minęło, zasłona milczenia została spuszczona i teraz trzeba się szykować do pierwszego z meczów barażowych. To dwa kluczowe pojedynki prze nami, bo bez wygrania pierwszego nie będzie już drugiego meczu a bez wygrania obu meczów nie będzie finałów mistrzostw świata. Piłkarze jeszcze nie bardzo zdają sobie sprawę jaka czeka ich presja i jak wielkie wyzwanie, które jest ważne dla nich, dla kibiców a przede wszystkim dla PZPN, bo straty finansowe już są ogromne a przy braku awansu do finałów mistrzostw świata, aż strach pomyśleć jak długo PZPN będzie lizał głębokie finansowo rany. Oczywiście nielogiczne byłoby zwalniać szkoleniowca, bo po co jeszcze powiększać straty. A może selekcjoner trafi ze składem i taktyką i mimo niedobrej atmosfery jaka powstała wokół niego i reprezentacji potrafi się zmobilizować, przekonać piłkarzy do swojego pomysłu i drużyna zacznie grać o klasę lepiej. Dziwią mnie tylko piłkarze, którzy najlepiej wiedzą kto jest kim w zespole, z kim wygrywa się łatwiej a bez kogo grać jest trudniej. Trudno mi uwierzyć, że piłkarze nie wiedzieli jak liczyć punkty, nasze i przeciwników i co należało zrobić, aby zdobyć taką liczbę punktów, która premiowałaby nas rozstawieniem w meczach barażowych. Nie zareagowali przed meczem, aby chociaż dać do myślenia trenerowi, że może się myli i powinno to wyglądać zupełnie inaczej. Jestem pewien, że w kolejnych meczach już na żadne eksperymenty nikt się nie nabierze. Zagramy najsilniejszym składem i damy sobie szansę na zwycięstwo. Nic jeszcze nie jest stracone, potrzebna jest totalna mobilizacja i wsparcie drużyny, przez media, przez kibiców, przez całe piłkarskie środowisko. Do boju Polsko.