APETYTY ZAWSZE ROSNĄ BEZ UMIARU

Nagle zaczęło się większości z nas wydawać, że skoro Lech w fajnym stylu awansował do grupy w Lidze Europy, to teraz już zawojuje Europę. A przecież chodziło tylko o to, aby którykolwiek z naszych zespołów klubowych awansował i może choć przez chwilę zaistniał w meczach grupowych. Lech poznał prawdę o trudach gry na wielu frontach a piłkarze zaczęli się w przyśpieszonym tempie uczyć pracy, w której częściej przebywają z grupą przyjaciół w zespole aniżeli ze swoją rodziną. To wszystko jest kompletowaniem kolejnych doświadczeń, bo przecież nie jest to sposób rywalizacji przećwiczony dawniej a w zasadzie w ogóle nie ćwiczony, bo nikt w takim tempie jak obecnie nie rozwijał swojej kariery. Zespół pokazał się w Europie i chociaż ma swoje lepsze i gorsze momenty, to trudno byłoby oczekiwać więcej od drużyny, która regularnie pozbywa się swoich najlepszych piłkarzy, a mimo to, jako jedyny polski klub, reprezentuje nasz futbol klubowy na arenie międzynarodowej. Tak, jak układały się dotychczasowe mecze Lecha, czy na poziomie rywalizacji w Europie czy w meczach ligowych, to z pewnością odnosi się wrażenie, że można było rozstrzygnąć je skuteczniej, bardziej kunktatorsko w defensywie i w ataku. Dlatego niby trochę żal, bo wyczuwalny jest wciąż wysoki potencjał zespołu, który jakby nie był wykorzystywany w stu procentach. Wydaje się, że ważniejsze dla tych piłkarzy jest zrozumienie zawodu zawodowego piłkarza i wyzwań jakie stają przed profesjonalistą. Nikogo nie obchodzą słabości, jakie miewa piłkarz, a które mają swoje odzwierciedlenie czy w meczach ligowych, reprezentacyjnych czy w Lidze Europy. Najłatwiej jest powiedzieć, że tak się nie da, aby co trzy dni pokazywać super dyspozycję i to na wszystkich frontach, szczególnie z rywalami, którzy są mocniejsi i bardziej już zaadoptowani do takich wyzwań aniżeli nasi gracze. Dlatego nie krytykuję piłkarzy i trenera a raczej zamieniam swoje opiniotwórcze rozterki na radość z tego, że mamy wiele emocji związanych z grą polskiego klubu w tak prestiżowych rozgrywkach.Radość byłaby tym większa gdybyśmy byli pewni, że te rozgrywki będą dobrą szkołą futbolu dla piłkarzy i drużyny a przede wszystkim zaprocentują w kolejnych sezonach, ale tu akurat cieszyć się nie ma za bardzo z czego, wiedząc, że kolejni gracze niebawem opuszczą Lecha. Wielkie zespoły budowane są latami i dobiera się coraz lepszych graczy do najlepszych w zespole, aż pewnego dnia powstanie drużyna na miarę oczekiwań piłkarskiego środowiska. U nas jak narazie takie drużyny nie powstaną, więc cieszę się z tego, że Lech jest wciąż w grze, mimo że wiele punktów pogubił, a wielu piłkarzy Lecha puka do drzwi reprezentacji Narodowej i tam też ich forma jest huśtawką, podobnie jak w meczach klubowych. Oby tylko gra nadal sprawiała młodym piłkarzom Lecha wielką przyjemność i nie stała się wyłącznie wypełnianiem obowiązków kontraktowych. Trzeba polubić ten błogi stan nawarstwiającego się zmęczenia i maszerować przez zawodowe życie pod pachę z presją, która musi w sposób specjalny mobilizować i się stać najlepszą przyjaciółką piłkarza, w klubie, w reprezentacji i w Europie. Życzę sukcesów.