ALE TO JUŻ BYŁO…….

Odgłosy, tumult i radość ze zdobywanych bramek na trybunach imitujące obecność tysięcy kibiców na meczu, to nic nowego na stadionach. Niektóre kluby chcą zastosować ten głośny, płynący z głośników element wsparcia swoich piłkarzy, którzy słysząc dynamiczny doping kibiców, grają zdecydowanie skuteczniej i bardziej emocjonalnie przeżywają radość po zdobytych bramkach. Nieżyjący już kierownik sekcji piłki nożnej w Polonii Warszawa, Marek Ruszkiewicz wymyślił taki sposób dopingu piłkarzy już w minionym wieku. Polonia zdobywała bramkę a na trybunach słychać było taką radość, jaką można by usłyszeć tylko w przypadku jeśli trybuny byłyby wypełnione do ostatniego miejsca. Piłkarzom się to podobało, bo grali skutecznie i bardzo radośnie cieszyli się z każdej zdobytej bramki. A grupie kibiców w liczbie kilku tysięcy osób, tak wzmocniona radość też nie przeszkadzała. Wydawało się, że do takich praktyk już nie będzie się wracać w naszych klubach. Tymczasem życie napisało swój scenariusz. Trwają negocjacje PZPN z ludźmi odpowiedzialnymi za decyzje odmrażające liczbę kibiców na trybunach, ale zanim ostateczne decyzje zostaną podjęte i 999 kibiców będzie mogło uczestniczyć w widowisku, trybuny będą ciche i puste. Mecze rozgrywane bez kibiców, to też nic nowego dla piłkarzy. W okresie przygotowawczym wielokrotnie drużyny rozgrywają mecze przy pustych trybunach. Nie jest to komfortowe, ale nie jest niczym nowym dla piłkarzy i trenerów. Nawet mecze międzypaństwowe tak były rozgrywane. Reprezentacja, którą prowadziłem kilkakrotnie grała przy pustych trybunach, bo od kilkuset oglądający nie można było oczekiwać głośnego dopingu. W takich warunkach ograliśmy Szwajcarię, Wyspy Owcze i Irlandię PŁN. Również w meczu z Holandią granym w Szwajcarii, nie było kibiców i były to fajne mecze. Piłkarze byli odpowiedzialni, umieli się wznieść ponad brak kibiców na trybunach a gra sprawiała im wiele radości. Podobnie będzie i teraz. Już mecze naszych czołowych drużyn Ekstraklasy w rozgrywkach o Puchar Polski, z przeciwnikami z niższej ligi, pokazały, że bez względu na brak kibiców, można było rozegrać te mecze na solidnym poziomie. Wypada mieć nadzieję, że tak jak piłkarze, również kibice staną na wysokości zadania i nie będą grupować się przed stadionem i to bez względu na wynik meczu. Epidemia powoli zanika ale jeszcze istnieje i czyha na tych najmniej odpowiedzialnych. Im lepiej będziemy szanować się wzajemnie i nie dopuścimy aby górę brały emocje, czy ze względu na radość po zwycięstwie lub smutek po porażce, tym wcześniej będzie można wrócić na stadiony aby być z drużyną, aby ją dopingować i być częścią tych pięknych widowisk. Życzę zdrowia.