Oglądanie meczów Legii z drużynami z Norwegii uruchamia wspomnienia. Miałem przyjemność prowadzić drużynę Legii Warszawa, kiedy naszym rywalem w europejskich pucharach była drużyna Viking Stavanger. W Warszawie rozegraliśmy znakomity mecz, który rozgrzał kibiców mimo wilgotnego zimna na Łazienkowskiej. Do przerwy prowadziliśmy po bramce zdobytej przez Dariusza Dziekanowskiego i był to jeden z piękniejszych goli jakie Darek zdobył na Łazienkowskiej. Po przyjęciu piłki na pierś, huknął z woleja i bramkarz nawet nie zareagował, bo bomba była tak mocna, że nie wiem czy w ogóle zdążył zauważyć, że piłka już wpadła do siatki. Później działy się rzeczy dziwne, bo nawaliło światło, a właściwie zgasł jeden ze słupów i w pocie czoła elektryk Legii starał się ponownie to światło uruchomić. Na szczęście udało się i po przerwie dołożyliśmy jeszcze dwie bramki, a strzelcami byli Tomasz Arceusz i Kazimierz Buda. To był super mecz, który dał nam komfort spokojnej gry na w połowie sztucznej nawierzchni w Stavanger. Przywieźliśmy z wyjazdowego meczu remis 1:1 i przeszliśmy dalej w pucharach. Kiedy prowadził Legię Paweł Janas, byłem menedżerem Legii i kiedy jechaliśmy do Rosenborga trudno było mieć nadzieję na pozytywny wynik. Zimno, nieprzyjemnie i sztucznie a w sumie 4:1 dla Rosenborga i smutny powrót do Warszawy. Ale generalnie skończyło się super bo wyszliśmy z grupy w Lidze Mistrzów i dopiero mecze z Phanatinaikosem spowodowały, że Legia nie przeszłą dalej. Dlatego trudno jest wierzyć, że na tej sztucznej nawierzchni w Molde Legia będzie czuć się komfortowo. Raczej nie i wszystko co najlepsze trzeba będzie pokazać w meczu na własnym boisku w Warszawie. Oby tylko nie przegrać zbyt wysoko na wyjeździe i dać sobie szansę na mecz rewanżowy.