W czasie pandemii powoływanie się na nos, nie jest trendy. Już była niedawno decyzja innego prezesa, w której wiele do czynienia miał tak zwany nos. Zwolniono jednego, powołano szybko nowego selekcjonera i skończyło się tak, jak po katarze z bólem gardła i zapaleniem płuc. Obecny prezes PZPN nie działa pod wpływem chwili. Decyzje podejmuje po długich przemyśleniach, ważąc wszelkie za i przeciw. Dlatego wypada ufać, że jeśli już podejmie jakąkolwiek decyzję, to będzie najlepsza z możliwych. O tej decyzji przekonamy się jutro, bo media jak zwykle spekulują niemiłosiernie. Kiedy numerem jeden według mediów był Adam Nawałka, to dowiadywaliśmy się o dziesiątkach jego plusów i równie wielu minusach, obawach i przypinanych łatkach. Ale Adam nagle z dnia na dzień przestał być numerem jeden mediów a na czoło wysunął się Czesław Michniewicz. I scenariusz medialny jest podobny. Są media wychwalające nową propozycję Sternika PZPN ale natychmiast są takie, które wyszukują wszelkie łaty jakie można przykleić nowemu pomysłowi pana prezesa. A może by tak poczekać do poniedziałku i do konferencji prasowej, podczas, której można zadać wszystkie nurtujące media pytania, podejmować wszelkie mam nadzieję wspierające akcje medialne. Jedno jest z pewnością pocieszające, że mówimy obecnie, oczywiście medialnie, wyłącznie o polskich szkoleniowcach. Osobiście jestem przekonany, że prezes nie robi błędu, że przemyślał wszystko dokładnie i dokona wyboru, jaki będzie w jego mniemaniu najlepszy dla naszej reprezentacji. I tu potrzebny jest ten tak zwany trenerski a w tym przypadku prezesowski nos. To specyficzne wyczucie, jakie jest niezbędne przy podejmowaniu trudnych decyzji. Jan Urban, Maciej Stolarczyk, Michał Probierz, Czesław Michniewicz, Adam Nawałka i wielu innych absolwentów polskiej szkoły trenerów, mogą z pewnością w dobrym stylu a przede wszystkim skutecznie poprowadzić naszą reprezentację. Ale aby podjąć tę ważną decyzję potrzeba dogłębnej analizy i położenia na szalę wszelkich możliwych do zdobycia informacji na temat każdego z tych trenerów. Te analizy z pewnością zostały dokonane, ponadto jestem pewien, że większość z tych szkoleniowców zgodziłaby się poprowadzić te mecze, jeden po drugim bez kontraktu, a jedynie za nagrodę po awansie do finałów mistrzostw świata. Osobiście wierzę w polskich szkoleniowców, są po solidnej szkole, mają konieczne doświadczenie zawodowe i z pewnością marzyli o poprowadzeniu naszej Kadry. Decyzja jutro, trzymajmy kciuki za trenera, który jutro stanie się najważniejszym szkoleniowcem w Polsce.