Grecka tawerna Paros w sercu Warszawy straciła swojego szefa i właściciela. Odszedł nagle i niespodziewanie. Jorgos młody człowiek w pełni sił i energii. Każdy kto go znał, nie przeczuwał, że czai się w jego ciele coś niebezpiecznego. Stworzył znakomity lokal z greckim klimatem i smakami. Każdy kto lubi smaki greckie, bywa w tej tawernie, a w końcu tygodnia odbywają się koncerty na żywo, greckiej muzyki i wszyscy się bawią, oczywiście w stylu greckim, z tańcami na stołach, tłuczeniem talerzy i głośną muzyką. Jorgos był zawsze blisko klientów, lubił każdego poznać, porozmawiać i często samemu zaproponować menu. Jesteśmy rodzinnie wielkimi fanami kuchni greckiej i często bywaliśmy w tawernie Paros u Jorgosa. Lubiliśmy i szanowaliśmy Jorgosa, tym mocniej, że z jego teściem, który również odszedł przedwcześnie, studiowaliśmy razem na AWF. Lubimy ten gorący klimat i radość płynącą z muzyki greckiej. Lubiliśmy Jorgosa, jego wesołe usposobienie i charakter przyjazny dla każdego. Był wielkim kibicem piłki nożnej, dlatego nieprzypadkowo pojawił się na ścianie tawerny wielki ekran, aby można było śledzić na bieżąco najważniejsze wydarzenia sportowe. Stałymi gośćmi w tawernie są byli piłkarze, kadrowicze, komentatorzy i oczywiście obecni zawodnicy Legii i Polonii. Zawsze odwiedzali go w tawernie piłkarze mojej dawnej reprezentacji a niektórzy stali się przyjaciółmi rodziny Jorgosa. To wielki cios dla nas wszystkich, straciliśmy kolegę, przyjaciela, bardzo dobrego kompana i świetnego restauratora. Właśnie do tej tawerny zapraszaliśmy zwykle naszych przyjaciół, chcąc spędzić tam fajny wieczór. Oni również już po jednym wieczorze stawali się fanami Jorgosa i prowadzonej przez niego tawerny. Będzie nam Cię bardzo brakować Jorgo, może dalej pracować będzie na dotychczasowych zasadach tawerna, ale już nic w niej nie będzie takie samo, ani atmosfera, ani smaki, ani muzyka. Żegnaj Przyjacielu, Cześć Twojej Pamięci.