Nauczyliśmy się żyć obok wirusa. Wcześniej nikt nas tego nie uczył, nie mieliśmy żadnych wzorów ani doświadczeń. Nawet w szkołach nigdy nie podejmowano tego tematu. Ciekaw jestem czy dzieci wiedzą co robić jeśli nadejdzie trzęsienie ziemi, co robić kiedy ziemię nawiedzi wirus i jak się zachowywać w wielu innych krytycznych sytuacjach. A to jest nauka praktyczna, nauka życia i za moich czasów też tego w szkołach nas nie uczono. Kiedy mieszkaliśmy na Cyprze i zaczęło się trzęsienie ziemi, to moje dzieci, chociaż były małe, doskonale wiedziały jak się zachować i pokazały to nam starszym, bo tego uczono ich w szkołach. A my byliśmy zieloni w tym temacie i szybko się trzeba było takich zachowań nauczyć. A byłoby łatwiej gdybyśmy to wiedzieli już w szkole i bylibyśmy na takie zdarzenia przygotowani. Nagle przyjęliśmy jako normę, że o osobach zmarłych zaczęto mówić w liczbach a nawet zaczerpnięto zupełnie niepotrzebnie od słownictwa sportowego słowo ”rekord”. Żyliśmy w panice, zamknęliśmy się w domach i śledziliśmy na bieżąco informacje z Polski i z całego świata. Szyliśmy maseczki i nie mieliśmy w domu nic do dezynfekcji rąk. Dzisiaj już jest inaczej. Panika minęła, wirus pojawia się w jasno zdefiniowanych miejscach i znaleziono sposoby aby go odizolować od szerokiej rzeszy potencjalnych zakażonych. A w domach mamy płyny do dezynfekcji. Ale wirus wciąż jest wokół nas, nie zniknął całkowicie, chociaż powrót do normalności krok po kroku, wielu osobom wydaje się zbyt wolny, to nie wolno na tyle się rozluźnić i osłabić naszą czujność, jakby go w ogóle nie było. Trudno jest oceniać zarządzenia naszych Władz, nie będąc w środku grupy decyzyjnej, i nie wiedząc w jakim stadium opanowania epidemii jesteśmy. Ale widać coraz szerszy powrót do normalności i lepiej jest wrócić do niej dzień później aniżeli dzień za wcześnie. Przebierają już nogami piłkarze i za chwilę ruszają, chociaż bez kibiców, to jednak liga zostanie w Polsce dokończona. Ruszyły wyścigi konne i rywalizacja na torze wygląda znakomicie a kiedy oglądamy, że gonitwy śledzi na ekranikach komputerów około 120 000 tys osób, to miło, że powrót do ścigania się, na torze jest znowu w Polsce tak znaczący. Życie obok wirusa zmieniło nas wszystkich. Można sobie pokpiwać, można nie brać tego zbyt poważnie, ale ci którzy go doświadczyli i nie mieli łatwego powrotu do zdrowia, mogą najwięcej o tym powiedzieć, jak straszna jest to choroba, a ci którzy odeszli od nas na zawsze, pozostawili tylko żal i wielki smutek w sercach najbliższych. Dlatego nie zapominajmy, że istnieje coś takiego jak pandemie, jak wirusy i możliwości zakażenia siebie i innych. Pozostało już tak niewiele, aby wygrać tę walkę z niewidzialnym przeciwnikiem, a więc bądźmy zdyscyplinowani i poważni do końca i słuchajmy naczelnego selekcjonera RP, Ministra Zdrowia i tylko on może odtrąbić koniec epidemii. Oby można było to zrobić jak najwcześniej. Życzę zdrowia.