Sportowcy traktują lekarzy i ich ekipy, jak nieodłączną część zespołu. Kontakt z lekarzami jest w klubie prawie codzienny i to daje pewien wewnętrzny spokój, kiedy się pracuje na poziomie profesjonalnym. Dzisiaj wielu lekarzy z licencjami sportowymi jest zaangażowanych w ratowanie ludzi zarażonych wirusem. Wiem jak ciężko pracują i jak wiele z siebie dają. Jeden z moich kolegów rzadko wraca do domu, Śpi w szpitalu i pracuje nieprzerwanie. Kiedy przyszedł pewnego dnia do domu był tak zmęczony, że nie mógł nawet zasnąć. A od rana znowu wsiadł w samochód i pojechał do szpitala. Trudno jest nawet opisać jak bardzo w walce z pandemią poświęcają się lekarze i personel medyczny. A przecież codziennie ryzykują własnym zdrowiem i życiem. Dlatego starajmy się ułatwiać im pracę i stosujmy do zaleceń. Jeśli mamy pozostać w domu, to pozostańmy. Nie stosujmy postawy lekkoducha, że jakoś to będzie. Otóż nie będzie w tym przypadku. Z pandemią nie siada się do ruletki bo wynik takiej gry jest z góry wiadomy. Patrzymy z wielkim współczuciem na Włochów i Hiszpanów i z niedowierzaniem śledzimy wciąż wzrastającą liczbę zachorowań w Polsce. Wierzę, że liczba ta będzie miała przesilenie w tym tygodniu a później zacznie powoli się stabilizować. Najważniejsze abyśmy sami jej nie podnosili. Firmy powoli się odbudują. Sport też z czasem powróci na stadiony. Ale ci, których zabierze wirus nie zobaczymy już nigdy. Wirus nie rośnie na trawie czy na drzewach. Wirus przenoszą ludzie i tylko od nas samych zależy, jak szybko sobie z nim poradzimy. Ale ważna jest dyscyplina osobista i odpowiedzialność za innych. Trenerzy mają to wpojone w swój zawód. Zawsze otaczamy opieką grupę podopiecznych, bez względu na ich wiek i sami wskazujemy im wzory postępowania. Stacje telewizyjne, z braku możliwości transmitowania meczów pokazują dziś dawne mecze. Warto usiąść wygodnie przed ekranem i powspominać takie mecze jak Legii z Interem Mediolan czy Wisły Kraków z Panathinaikosem. Mimo porażki w dwumeczu, były to piękne mecze naszych drużyn klubowych i z sentymentem się do nich wraca. Z jeszcze większym sentymentem wracam do meczów reprezentacji Polski. Kijów, Cardiff, Oslo, Warszawa, Łódź czy Chorzów to piękna droga do finałów mistrzostw świata i ogląda się te mecze z przyjemnością. A później finały mistrzostw świata zakończone meczem z USA. To sentymentalne powroty dla wszystkich, którzy w tamtych ekipach pracowali i dla milionów kibiców, którzy emocjonują się futbolem. Ale dzisiaj przy każdej transmisji wracam myślami przede wszystkim do sztabów medycznych, z którymi współpracowałem. Niektórych lekarzy już między nami nie ma, ale wszyscy byli wspaniali, wykonywali wielką pracę dla zespołów a pozostawali w cieniu zespołu. Teraz wielu z nich jest na pierwszej linii i ratuje ludzi zarażonych wirusem. Wielki szacunek dla wszystkich sztabów medycznych, z którymi współpracowałem i dla tych, które walczą dzisiaj o naszą przyszłość, nie utrudniajmy im pracy.