Reprezentacja Argentyny uważana za jednego z faworytów mistrzostw świata U-20 rozgrywanych w Polsce, odpadła po dramatycznym meczu z reprezentacją Mali. Piłkarze z Czarnego Lądu dopingowani żywiołowo przez polską publiczność grali do ostatniego gwizdka sędziego, co przyniosło im sukces w ostatniej akcji meczu i dało remis, który pozwolił na dogrywkę a skoro i dogrywka nie rozstrzygnęła wyniku, o zwycięstwie decydowały rzuty karne. Malijczycy wykonywali jedenastki w popisowy sposób, jakby nic innego w życiu nie robili i nie dając najmniejszych szans bramkarzowi Argentyńczyków zwyciężyli w rzutach karnych 5:4 przechodząc do kolejnej rundy. Wydawało się, że Malijczycy mocno odczuwają trudy turnieju i wyglądali bardzo zmęczeni na tle piłkarzy z Argentyny. Ale jeśli czuje się szansę na pozytywny wynik a wynik 2:1 dla Argentyny utrzymywał się długo, to Malijczycy wciąż czuli szansę na odniesienie sukcesu. Mimo zmęczenia znakomicie się im wszystko ułożyło. Sprytnie rozegrali rzut wolny, zdobyli bramkę, a piłkarz rezerwowy wprowadzony przez szkoleniowca kilka minut wcześniej na boisko, zdobył bramkę na wagę dogrywki a w sumie na wagę awansu. Dlatego piłkarz nie chciał po zdobyciu bramki cieszyć się tylko z kolegami z zespołu, ale pędził z podziękowaniem w kierunku trenera, który w odpowiednim momencie wprowadził go do gry. Z wielka radością ogląda się takie obrazki, tym bardziej, że wygrał zespół spisywany na porażkę, bo trudno było podejrzewać, że reprezentacja Mali może mieć jakiekolwiek szanse z Argentyną. Futbol jest piękny, wspaniały i nieprzewidywalny. Teoretycznie słabsi mogą powalić na łopatki giganta i tak się stało w meczu, w którym z pewnością można było wybrać tak samo dużą liczbę utalentowanych piłkarzy z drużyny Mali, jak z drużyny Argentyny. I to jest najciekawsze w tym turnieju, że widzimy wielką liczbę bardzo utalentowanych zawodników, których możemy wyróżnić nie tylko w najlepszych teoretycznie drużynach na świecie, ale w każdej drużynie jaka przyjechała na finały.