DWADZIEŚCIA LAT MINĘŁO

Dokładnie za rok, 1 września 2021 roku obchodzić będziemy dwudziestolecie awansu do finałów mistrzostw świata w Korei i Japonii. Dzisiaj wieczorem o 20,05 na TVP Sport obejrzymy mecz Polska : Norwegia 3:0 na stadionie w Chorzowie. Warto ten mecz obejrzeć, aby przypomnieć sobie mecz, w którym zwycięstwo, otworzyło nam po szesnastu latach niebytu na dużych imprezach futbolowych, drzwi do wielkiego futbolu. Zrobiła to grupa piłkarzy z charakterem, mająca reprezentację głęboko w sercach i oddająca dla niej bardzo wiele swojego zdrowia. Wystarczy przypomnieć, że Adam Matysek w meczu w Norwegii wygranym przez reprezentację 3:2, już z poważnym urazem barku, jeszcze wybronił sytuację sam na sam, a później już musiał opuścić boisko. Jacek Zieliński, musiał się poddać operacji ścięgna Achillesa, bo wysiłek meczów w reprezentacji nawarstwiał się z meczami w klubie i wreszcie ścięgno nie wytrzymało. I tak mógłbym wymieniać poważne urazy naszych piłkarzy, które uniemożliwiły wyjazd na finały mistrzostw świata, Zdebelowi, Karwanowi, Smolarkowi i kilku innym piłkarzom a inni piłkarze z lekko zaleczonymi urazami jak Jacek Bąk czy Radek Kałużny wylecieli z nami do Korei. Ale mieli wielkie biało-czerwone sportowe serca, które pozwoliły im wyprowadzić naszą drużynę ponownie na salony futbolowe i przypomnieć się światu. Oczywiście inne czasy, inne lata, trochę inny futbol aniżeli dzisiaj, ale wiele się nie zmieniło, jeśli chodzi o przygotowanie mentalne do meczu, atmosferę w drużynie i determinację w walce o awans. Była to fajna drużyna wyselekcjonowana spośród pięćdziesięciu piłkarzy, którzy przewinęli się przez wewnętrzną selekcję. Mecz w Chorzowie był przygotowywany bardzo analitycznie. Norwegowie, którzy mieli swoje problemy i sprawili wielki zawód w tamtych eliminacjach swoim fanom, byli losowani w tamtym czasie z pierwszego koszyka i byli w czołówce europejskiej. Większość z nich grała w zdecydowanie mocniejszych klubach, aniżeli nasi piłkarze, więc nie mając już szans na awans do finałów MŚ wymyślili sobie ideę, aby w meczu w Polsce, zaczęła się odradzać ich narodowa drużyna. Zawsze się poszukuje jakiegoś specjalnego powodu motywacyjnego, takiej myśli przewodniej na konkretny mecz. My nie musieliśmy sobie nic wymyślać, trzeba było tylko dobrze się zmobilizować i skoncentrować na konkretnych zadaniach, aby oderwać się od wszystkiego, co działo się wokół tej drużyny i od wysoko szybującego balona nadziei, jakie zostały przez nas rozbudzone wśród kibiców. To był niełatwy mecz, w którym wiedzieliśmy, że jeśli zagramy pierwsze 30 minut na zero z tyłu, to powietrze z naszych rywali zacznie schodzić a kiedy zdobyliśmy bramkę tak zwaną do szatni, wszystko układało się po naszej myśli. Warto sobie to dzisiaj obejrzeć, bo był jeden z tych meczów, który przeszedł do miłej historii polskiego futbolu.