Czasem i outsider może narobić problemów. Reprezentacja Wysp Owczych nie wywołuje drżenia serca u swoich przeciwników. Wiadomo, że będą się bronić dziewięcioma piłkarzami i dopóki mają siłę, walczą o każdą piłkę. Dlatego jeśli się nie otworzy wyniku szybko, jeśli się gra zbyt wolno i zbyt statycznie to szanse na zdobycie bramki maleją. I tak było do przerwy, kiedy nasi piłkarze nie mogli znaleźć sposobu na rozerwanie obrony przeciwnika. Mogło się to wydawać dziwne, bo przecież drużyny w rankingach dzieli przepaść a dodatkowo jeśli mamy gdzieś kłopot z jakąś formacją, to z pewnością nie w ataku. Tym razem nie było współpracy między napastnikami a najczęściej chcieliśmy znaleźć drogę do siatki gości po akcjach ze skrzydeł. Niestety trudno było wyrobić sobie klarowne sytuacja a kiedy już takie udało się znaleźć, to wciąż brakowało skutecznego uderzenia na bramkę. Kiedy nam się nie układa, to czasem pomagają przeciwnicy. Dotknięta przypadkowo piłka ręką w polu karnym przez jednego z obrońców Wyspiarzy, spowodowała rzut karny, który na bramkę zamienił Robert Lewandowski. Wszyscy odetchnęliśmy głęboko, bo od tego momentu było już wiadomo, że nic złego już nas spotkać nie może. Druga bramka zdobyta bardzo dokładnym uderzeniem przez Roberta Lewandowskiego, w zasadzie zakończyła mecz. Wynik bezpieczny i pewne trzy punkty, to było najwartościowsze, co w tym meczu mogło nas spotkać. Oczywiście każdy chciałby więcej, bo przecież sytuacje do zdobycia bramek jeszcze były. Ale po tak dotkliwej krytyce jaka spadła na głowy naszych reprezentantów, spokojne zwycięstwo, nawet nad mało wymagającym rywalem jest ok, bo jest dobrym przetarciem przez trudnym meczem w Albanii. Skuteczny początek do odbudowy zaufania kibiców został zrobiony. Teraz Albania jak test jakości i aktualnej wartości polskiej reprezentacji. Tam nikomu nie gra się łatwo, więc jeśli zapunktujemy w Albanii, to droga do bezpośredniego awansu do finałów mistrzostw Europy będzie otwarta.