Pięć do zera i do tego w bardzo ładnym stylu, wygrał Lech w wyjazdowym meczu na Cyprze z Apollonem Limassol. To wielkie zwycięstwo i z pewnością przez wiele lat będzie znakomitą wizytówką gry poznańskiego zespołu w europejskich pucharach. Po porażce Legii z innym zespołem z Wyspy Afrodyty, Omonią Nicosia, wydawać się mogło, że Apollon postawi jeszcze trudniejsze warunki Lechowi. Ale piłkarze Apollonu nie byli tego dnia w stanie. Znakomita gra piłkarzy Lecha szczególnie w linii środkowej, szybkie powroty po stracie piłki i nie dopuszczanie rywali do wielu sytuacji bramkowych to elementy, jakie z przyjemnością oglądało się we wczorajszym meczu. Coraz lepiej prezentują się piłkarze środka pola. Świetny mecz rozegrał Tiba i skutecznie sekundował mu Fernandez. W tę dwójkę wkomponował się Moder a Ischak, Kamiński i Sykora skutecznie realizowali misternie ułożony plan gry. Niewiadomą jest bardzo słaba postawa Apollonu. Nie tłumaczą tego ubytki kadrowe, jakie dotknęły ten zespół przed meczem i w jego trakcie. Widać było, że Apollon ma kłopoty fizyczne, których kulminacją była kontuzja najlepszego napastnika Apollonu – Dabo, który kulejąc opuszczał boisko trzymając się za mięsień dwugłowy. Ale to problem Cypryjczyków, Lech takich problemów nie miał i wyglądał na tle Apollonu jak Pendolino na tle ciuchci. O ile do przerwy jeszcze mecz wydawał się wyrównany a obydwa zespoły stwarzały sobie szanse na zdobywanie bramek, to zdobyta przed zejściem do szatni bramka dla Lecha zmieniła całkowicie obraz gry po przerwie. Apollon pozostawiał trzech obrońców delegując większą liczbę piłkarzy do formacji ofensywnych. To była tylko woda na młyn zespołu Lecha. Zaraz po zmianie stron Lech zdobył drugą bramkę i w tym momencie mecz dla Apollonu się skończył. Na boisku dominował Lech a prostopadłe podania za linię obrony Apollonu były bardzo skuteczną bronią. Skończyło się na pięciu bramkach a mogło być jeszcze wyżej. Patrzyłem na klub, w którym dawniej pracowałem na Cyprze ze smutkiem, nie dlatego, że odpadał z dalszych gier w europejskich pucharach, bo oczywiście kibicowałem polskiej drużynie ale wiem, jak będą tam wyglądały kolejne dni i tygodnie po tej porażce. Atmosfera będzie bardzo gorąca nie tylko na zewnątrz, ale przede wszystkim w szatni. Trudno będzie podnieść się Apollonowi z kolan i porażka / klęska z Lechem będzie jeszcze długo miała swoje konsekwencje w klubie. Lech jest jest coraz większy, rośnie z każdym meczem a Tiba rozegrał swój najlepszy mecz w Lechu i jeśli uda się utrzymać obecną formę w zespole to z pewnością wszystko co najlepsze jeszcze przed zespołem Lecha.