NAPOLI Z PUCHAREM

Teoretycznie lepszy zespół Juventus nie sprostał teoretycznie słabszemu Napoli. Wynik bezbramkowy utrzymał się do końca meczu mimo, że obydwie drużyny miały okazje bramkowe, których nie dały rady zamienić na bramki. Co ciekawe przez większą część meczu to Napoli sprawiało lepsze wrażenie i było bliższe zwycięstwa. Mówimy, że rzuty karne to loteria. Ale o rozstrzygnięciu meczu w serii rzutów karnych myśli bardziej zespół teoretycznie słabszy i przygotowuje się do tych karnych w sposób bardzo dokładny. Nie sądzę aby gracze Juventusu myśleli o rozstrzyganiu meczu rzutami karnymi. To co pokazali trzej pierwsi strzelcy drużyny Juve, dało wiele do myślenia. Pierwszy karny uderzony przychylnie dla bramkarza, na najlepszej wysokości do obrony. Drugi karny to strzał na wiwat, obojętnie jak, byle mocno, a efektem było uderzenie piłki wysoko ponad bramką. Trzeci strzelec powtórzył sposób uderzania karnych swojego kolegi z zespołu, ale miał więcej szczęścia i piłka po jego uderzeniu trafiła w wewnętrzną części poprzeczki, następnie uderzyła metr za linią bramkową, ponownie w poprzeczkę i zatrzepotała w siatce. To nie były dobrze, pewnie uderzone rzuty karne, co tylko może świadczyć, że raczej długo piłkarze nie przygotowywali się do tych uderzeń. Chociaż czasem bywa, że piłkarze w nadmiarze emocji zmieniają nagle to, co ćwiczyli wcześniej. Trudno podejrzewać, że emocje tak się udzieliły zawodowcom z Juve, że nagle robili coś, czego raczej na codzień nie robią. Dlatego łatwo przegrali w serii rzutów karnych i w ten sposób Napoli mogło świętować swój wielki sukces. Jak się pewnie uderza jedenastki pokazał Arkadiusz Milik. Zmylił zwodem bramkarza i spokojnie uderzył piłkę dołem w odsłonięty róg bramki. Różnicę w zachowaniu piłkarzy po wygraniu meczu między zawodnikami w Niemczech a we Włoszech widzieliśmy na boisku, kiedy się ściskali i całowali, zamiast gratulować sobie uderzeniami w przedramiona. A to co działo się przed stadionem, gdzie kibice Napoli fetowali zdobycie pucharu Włoch, wypada mieć tylko nadzieję, że mieli wiele szczęścia i pośród tłumu nie było nikogo, kto byłby nosicielem wirusa. Gratulacje dla Napoli i polskich piłkarzy, grających w tym zespole.