Wydawało się że drużyna Napoli jedzie do Liverpoolu na mecz, w którym będzie mieć mało szans na korzystny wynik. Kłopoty wewnątrzklubowe jakie targają w ostatnim czasie klubem z Neapolu stwarzały wrażenie, że w takiej atmosferze raczej trudno będzie o właściwą koncentrację przed meczem z tak trudnym rywalem jak Liverpool. Czasem jednak bywa tak, że kłopoty mocno cementują drużynę. Piłkarze i trener zjednoczeni potrafią wyzwolić dodatkowe, niemałe pokłady energii, a to że w piłkę grać potrafią piłkarze z Neapolu to wszyscy wiemy a trener potrafi przygotować zespół do najważniejszych meczów. Liverpoolowi wydawało się szczególnie w pierwszej połowie meczu, że zwycięstwo im się należy w zasadzie bez większego wysiłku. Tymczasem Napoli zaczęło z wielkim animuszem, wyprowadzało kontrę po kontrze i jakby nie robiąc sobie nic z wielkich nazwisk tworzących najlepszy zespół w Europie, jakim a minionym sezonie był Liverpool, zdobyli pierwszą bramkę w meczu, otworzyli wynik i już było wiadomo, że Liverpoolowi tego dnia nie będzie łatwo. O ile w pierwszej połowie Napoli jeszcze starało się kontrować i szukać dojścia do bramki Liverpoolu to po przerwie skupiło się już tylko na zmasowanej obronie własnej bramki. Liverpoolczycy znaleźli własne wysokie tempo gry, próbowali gry skrzydłami i tworzenia sytuacji przez środek, ale dobrze broniący piłkarze Napoli, nie pozwolili na stwarzanie sobie przez Liverpool sytuacji bramkowych. Zupełnie niewidoczny był Mane, przegrywał swoje dryblingi Salah a Firmino pudłował w dogodnych sytuacjach. Bramka po stałym fragmencie gry zdobyta przez Lovrena pozwoliła zakończyć mecz Liverpoolowi z honorem ale postawiła zespół w trudnej sytuacji. Napoli zdobywając punkt grać będzie ostatni mecz z outsiderem grupy Genkiem na własnym boisku i raczej jest pewne wyjścia z grupy. Ale Liverpool jedzie do Salzburga i jeśli tam przegra, to pożegna się z Ligą Mistrzów. Aż trudno w to uwierzyć, ale w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów wszystko może się zdarzyć. Poprawny mecz w drużynie Napoli rozegrał Piotr Zieliński i chociaż wciąż szuka trudnych wyborów w swoich podaniach, które jeszcze nie są skuteczne, to ładnie wkomponował się w puzzle drużyny i mimo, że był zmieniony pod koniec meczu, to pokazał się pozytywnie i miał swój udział w sukcesie drużyny. Oczywiście na tym pozytywnym wyniku kłopoty drużyny się nie kończą, ale z pewnością będzie piłkarzom i trenerowi łatwiej rozmawiać z prezesem klubu. O ile Napoli stworzyło sobie realną szansę na wyjście z grupy, to kłopoty Liverpoolu są jeszcze przed nimi. I ciekawe będzie jak w tak niełatwej sytuacji poradzi sobie Jurgen Klopp. Niedawno podano, jak dużo w swojej karierze wydał na transfery Jose Mourinho. Kwota szokująca ponad jeden miliard, sześćset milionów Euro i wszyscy trenerzy pracujący na tym poziomie wydają podobne kwoty. Łatwo o sportowy zawrót głowy i warto się zastanowić jaką szansę mają ci pracujący w zawodzie, którzy nie umieliby nawet wskazać lub przekonać swoich pracodawców do transferów tak drogich piłkarzy jakich widzieliby w swoim zespole. Wielkie kluby, wielkie pieniądze, wielkie nazwiska, ale jak się okazuje nawet one też nie wszystkim zagwarantują sukces.