Zmiany trenerów są najgorszym rozwiązaniem w pracy klubów. Ale skoro już do nich doszło i powierzono drużyny młodym szkoleniowcom, którzy od razu zmienili klimat w szatni i uzyskali znakomite wyniki, to nie rozumiem po co im to psuć. Trenerzy wygrali, w szatniach zapanowała euforia i chęć dalszej współpracy a tu, jak obuchem w głowę dowiadujemy się z mediów, że kluby już poszukują ich następców i nawet podają nazwiska tych, którzy mają przyjść na miejsce tych, którzy tak dobrze poprowadzili drużyny do zwycięstw. Teraz w szatniach, czy ktoś chce czy nie, nie ma innego tematu, tylko panuje giełda i wymiana poglądów o przyszłych szkoleniowcach. Pryska zaufanie od obecnych trenerów, traktuje się ich już, jako krótko chwilową atrapę szkoleniową i myśli się wyłącznie o własnych sprawach. Bo przecież przyjdzie nowy człowiek, będzie miał swoje pomysły i swoich ludzi, a więc nadchodzi czas na kolejne zmiany. Aż trudno pojąć jak można psuć robotę, tym w których ręce oddano losy drużyny i przyszłość klubu bo trwa w najlepsze walka o tytuł mistrzowski i o miejsca premiowane grą w europejskich pucharach. Jeśli ktokolwiek oddaje zespół w ręce szkoleniowców i natychmiast ogłasza, że poszukuje kolejnego trenera, to podcina gałąź emocjonalną w szatni jaka była konieczna aby drużynę ponownie postawić na nogi. Współczuję naszym młodym szkoleniowcom, którzy jeszcze przed chwilą radowali się z drużyną po dobrym początku swojej pracy a dzisiaj dowiedzieli się, że czy osiągną sukces czy nie, to i tak ich dni w klubie są policzone. Trudno to pojąć, bo nie wiem po co zmieniać coś, co zaczęło znakomicie funkcjonować, co daje bardzo dobre efekty i może przynieść zakładane sukcesy. Nie jest łatwo w tydzień postawić drużynę ponownie na nogi, osiągnąć pozytywny wynik w trudnych meczach z nadzieją na kolejne zwycięstwa i dowiedzieć się, że to tylko czasowe zatrudnienie. Jeśli nawet powiedziano trenerom, że przyszli tylko do końca rundy, to i tak nie wolno publikować nazwisk tych, którzy mają tych trenerów zmienić. Jeśli robi się takie rzeczy, to znaczy, że ci którzy to robią nie rozumieją specyfiki pracy w szatni jaka jest między szkoleniowcami a piłkarzami. A co, jeśli zespoły prowadzone przez trenerów tymczasowych osiągną sukcesy, podobnie jak Manchester UTD, w którym tymczasowego szkoleniowca, pozostawiono na stałe, bo wyniki drużyny były nadspodziewanie dobre. Życzę młodym trenerom aby poszli w ślady Ole Gunara Solskjaera i uzyskali najlepsze z możliwych wyników ze swoimi zespołami i tym narobili kłopoty swoim obecnym pracodawcom, wbrew wszystkim i wszystkiemu, bo najprawdopodobniej, za jakiś czas znowu zostaną poproszeni aby wyciągać ich ukochane zespoły z tarapatów, w które wpędzą je niby uznane zagraniczne firmy.