Kłopoty w szatni drużyn piłki nożnej nie są niczym nowym. Doprowadzają do słabszych wyników, a te biją przede wszystkim w trenera. Przyglądaliśmy się problemom Bayernu Monachium, za które zapłacił głową Carlo Ancelotti. Teraz trzęsienie ziemi czeka Real Madryt. Bez względu na to, czy Isco powiedział to, co powiedział czy ktoś tylko włożył mu w usta wiele przykrych dla jego kolegów opinii, to chcąc nie chcąc jego wypowiedź nie ochłodzi rozgrzanych emocjami głów w szatni a wręcz odwrotnie może spowodować eksplozję. Często zdarza się, że piłkarz wchodzi rano do szatni i mówi do kolegów, sorry ukazał się wywiad ze mną, ale ja tego co tam napisano nigdy nie mówiłem. Przepraszam, że coś takiego się zdarzyło, ale naprawdę nie miałem z tym wiele wspólnego. Nawet takie przeprosiny chcąc nie chcąc pozostawiają ślad na atmosferze w zespole i są zarzewiem konfliktów. Real Madryt ma problem. Widać, że tak mocno chwalony za znakomite wyniki Zidane nie jest w stanie opanować kryzysu we własnej szatni i coraz większa turbulencja najprawdopodobniej zakończy się w tym sezonie katastrofą. Możliwe, że ratunkiem i zabliźnieniem tegorocznych ran, może być wygranie Ligi Mistrzów przez Real, ale patrząc na formę tego znakomitego zespołu, trudno wierzyć w to, że nastąpi tak wielka mobilizacja i metamorfoza zespołu. Bywa też, chociaż rzadziej, że głową nie płaci trener tylko zawodnik, który udziela tak dziwnego wywiadu jak Isco. Bo jeśli rzeczywiście Isco tak myśli o kolegach, to powinien najpierw powiedzieć to w oczy kolegom w szatni a nie rozwiązywać kłopoty poprzez media. Czasem bywało, że przed ważnym meczem, celowo rozpętywano wojnę w szatni jednej z drużyn i można byłoby skierować światła reflektorów na szatnię zespołu, który będzie najbliższym rywalem Realu w Lidze Mistrzów. Ale to już karkołomne podejrzenia, których wykluczyć nie można ale trudno w nie uwierzyć. Tak czy inaczej Real jest w tarapatach, a najbliższe dni wyjaśnia, kto zapłaci wysoką cenę po wywiadzie udzielonym przez Isco.