Kiedy sprowadziłem do Polski lekarza z Komisji Lekarskiej UEFA Szweda prof. Jana Ekstranda, aby wyjaśnił naszym szkoleniowcom jak bardzo trzeba uważać ćwicząc na sztucznych nawierzchniach boisk, myślałem że może to być nudny wykład, który niezbyt zainteresuje naszych trenerów. Tymczasem lekarz dysponował nie tylko szeroką wiedzą ale przede wszystkim wielką liczbą materiałów i dokumentów, mówiących o dużym ryzyku, jakie niesie z sobą gra na boiskach ze sztuczną trawą. Na podstawie wielu lat doświadczeń stwierdzam, że o ile samo ćwiczenie z piłką, bez bezpośrednich kontaktów z przeciwnikiem, nie wpływa znacząco na podniesienie ryzyka urazów, to już zaangażowanie się w walkę z rywalem jest niezmiernie ryzykowne. Wszyscy byli pod wrażeniem, kiedy lekarz przedstawił dokumentację urazów odnoszonych w klubach biorących udział w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Te badania są robione permanentnie od początku istnienia Champions League. Wystarczyło porównać, które zespoły traciły największą liczbę piłkarzy z powodu urazów i jak wiele godzin treningowych było opuszczonych przez zawodników, aby stwierdzić, jak wielki wpływ na wyniki każdego zespołu mają urazy, powodujące absencję piłkarzy w treningach. Nowoczesne boiska i najnowszej generacji sztuczne nawierzchnie nie dają gwarancji na zmniejszenie się liczby urazów, szczególnie w okresie przygotowawczym do sezonu. Boiska pod balonem są bardziej miękkie, od tych na otwartym terenie i nie zamarzają więc są odrobinę bezpieczniejsze od zmarzniętych nawierzchni otwartych. Rzadko się zdarza, że boiska ze sztuczną nawierzchnią są podgrzewane, co byłoby jakimś ratunkiem podczas pracy w okresie zimowym. Nie mniej urazy, jakim ulegają piłkarze w okresie przygotowawczym są bardzo przykre, bo jeszcze nie gotowe do wysiłku mięśnie, stawy czy ścięgna, często niewystarczająco rozgrzane, leczą się długo i piłkarz traci ważny okres w pracy przygotowawczej do sezonu. Jeżdżąc po Polsce widziałem wiele Orlików i sztucznych boisk przy obiektach sportowych dobrze pielęgnowanych i przygotowywanych dla piłkarzy. Ale jest też wiele miejsc, w których gospodarz obiektu nie bardzo rozumie, że wszystko co ma pod swoją pieczą na obiekcie i co wynajmuje za pieniądze klubom, musi być codziennie przygotowywane i wypieszczone, po to aby zmniejszyć tak bardzo jak to tylko możliwe prawdopodobieństwo urazów. Niestety w wielu miejscach boiska pełnowymiarowe są używane od rana do wieczora, bo zimą nie ma za bardzo gdzie trenować, a to, że jest na nich wiele urazów to gospodarza nie obchodzi. Byłem trzy dni na szkoleniu trenerów w jednym z klubów i codziennie ćwiczyły lub grały mecze kontrolne na boisku o sztucznej nawierzchni drużyny młodzieżowe. Każdego dnia przyjeżdżała karetka i odwoziła na ostry dyżur nastolatków z urazami stawów. To wielkie tragedie dla młodych zdolnych piłkarzy, bo wykluczają ich z treningu na wiele miesięcy a wielu z nich przekreślają karierę na zawsze. Dbajmy o boiska, szczególnie zimą, dbajmy o zdrowie piłkarzy, bo to opłaci się bardzo, kiedy wszyscy będą w dobrej formie już na początku sezonu, który za chwilę ruszy. Dobrze przygotowani piłkarze to wielka radość dla szkoleniowców, bo to przecież zawodnicy są jedyną bronią jaką dysponuje każdy trener.