Z Diego Maradoną spotkałem się przypadkiem. Wybrałem się na mecz ligi niemieckiej aby zobaczyć w akcji Pawła Kryszałowicza grającego w tamtym czasie w Eintrachcie Frankfurt. Miła stewardesa wprowadziła mnie na trybunę VIP, pokazała fotelik, który był przygotowany dla mnie i z uśmiechem zniknęła za drzwiami. Będąc selekcjonerem polskiej reprezentacji, wiele podróżowałem, odwiedzałem piłkarzy w klubach, w których grali a po meczu spotykaliśmy się aby podyskutować o reprezentacji, o formie zawodnika i jego sposobie gry. W trakcie pierwszej połowy meczu, gdzieś około 15 minuty nagle zrobił się szum na trybunie i po chwili ta sama stewardesa wprowadziła najpierw szykowną panią otuloną białym futrem a tuż za nią wszedł na trybunę Maradona. Kibice wstali i zaczęli gorąco klaskać, pani towarzysząca Maradonie zajęła swoje miejsce a ten futbolowy geniusz jeszcze chwilę stał, podnosił ręce do góry, machał do kibiców, rozsyłał całusy i po chwili usiadł obok swojej partnerki. Na przerwę schodziliśmy obok siebie i przed wejściem do salki VIP, jeden z oficjeli klubowych przedstawił nas sobie. Maradona zapytał, kogo przyjechałem obserwować a kiedy dowiedział się, że Pawła Kryszałowicza, pokiwał głową, powiedział, że w jego opinii Paweł porusza się ciężko, z czym trudno było się nie zgodzić, bo piłkarze u trenera Felixa Magatha trenowali bardzo ciężko. Nie mniej zaskoczył mnie, że znał nazwisko naszego piłkarza grającego w tym meczu. Kiedy spytałem Maradonę , co jego sprowadza na taki mecz, odpowiedział że miłość, kiedy spojrzałem na jego partnerkę, szybko dodał śmiejąc się, miłość do futbolu. Roześmiał się poklepaliśmy się serdecznie po ramionach i każdy z nas ruszył w swoją stronę. Maradona do swojej partnerki, a ja po gorącą herbatkę. Takiego Go zapamiętałem, uśmiechniętego, beztroskiego, genialnego piłkarza, jednego z największych w historii futbolu. Dzisiaj Maradona odszedł na zawsze, chociaż wydawało się, że niedawno otrzymał od losu kolejną szansę i pokonał ciężką chorobę. Film ”Diego” wywarł na mnie wielkie wrażenie, bo pokazał geniusza, który tylko do pewnego momentu w swoim życiu panował nad własną wielkością i futbolowym geniuszem. W Napoli, choć od czasu Maradony grało już wielu świetnych piłkarzy, to tylko On, Wielki Diego pozostał legendą Neapolu na zawsze. Odszedł wspaniały piłkarz, i mimo, że po zakończeniu swojej kariery piłkarskiej, próbował roli działacza, i szkoleniowca to jednak piłkarski świat zapamiętał Go na zawsze jako jednego z największych o ile nie największego piłkarza w historii światowego futbolu. Żegnaj Geniuszu, Cześć Twojej Pamięci.