Umiejętność stworzenia zespołu z ludzi o różnych charakterach, umiejętnościach i możliwościach nie jest sprawą prostą. A kiedy do tego chcemy zespół przekonać do działania w ustawieniu, którego się nie czuje i do którego nikt nie jest przekonany, to osiąganie pozytywnych wyników staje się nie lada problemem. Polska reprezentacja ma dobrych zawodników, których umiejętności może nie są na najwyższym europejskim poziomie ale zespołowo, można osiągnąć wiele, szczególnie kiedy w zespole jest najlepszy strzelec w Europie i stworzy się dobrą atmosferę w ekipie. Ale kiedy obrońcy popełniają błędy w obronie, pomocnicy nie kreują sytuacji bramkowych a napastnicy nie uderzają na bramkę, to trudno oczekiwać na sukces. W meczu ze Słowacją nie oddaliśmy do przerwy ani jednego strzału na bramkę. Czasem jest tak, że strzału się nie oddaje a przeciwnik sam sobie wbije piłkę do bramki, ale nawet takich sytuacji nie stwarzaliśmy. Słowacy wiedzieli co należy zrobić aby zatrzymać naszą drużynę. Odcięto Roberta Lewandowskiego od podań, zablokowano boczne sektory boiska i zagęszczono strefę środkową przed polem karnym. Spokojnie wyprowadzali kontrataki i szukali swoich szans w akcjach indywidualnych. I co gorsze właśnie po takiej akcji indywidualnej ze skrzydła Słowacy zdobyli pierwszą bramkę. Możemy dociekać który z naszych piłkarzy zrobił większy błąd przy stracie bramki, ale trzeba oddać skrzydłowemu reprezentacji Słowacji, że zrobił odważną akcję, która przyniosła mu oczekiwany sukces. Na wyrównanie czekaliśmy do zmiany stron i kiedy nasza reprezentacja rzuciła się do ataku, znakomite podania Klicha i Rybusa oraz dokładny strzał Linettego przyniosły nam bramkę i wlały wiele nadziei w serca. Osamotniony w walce o piłkę w strefie przed naszą strefą obrony Krychowiak dwoił się i troił aby odbierać piłkę i zatrzymywać akcje Słowaków, ale nie ustrzegł się błędów czego skutkiem były dwie żółte a w konsekwencji czerwona kartka i osłabienie drużyny. Nadzieje na zwycięstwo w nas zgasły i zaczęliśmy szanować jeden punkt. Niestety i tego nie udało się utrzymać a błąd w kryciu przy stałym fragmencie gry w naszej szesnastce kosztował nas utratę drugiej bramki i w konsekwencji porażkę 1:2. Wynik nie jest dobry dla nas ale pozytywne przesłanie jest takie, że ani Hiszpania ani Szwecja nie przykładają wielkiej wagi do rozpracowywania przeciwnika, grają swoje i albo się im uda albo nie. Dlatego w tym upatruję wielu szans, bo jeśli Lewandowski będzie miał trochę swobody a pomocnicy zaczną podawać mu piłkę, to z pewnością bramki zdobędziemy. Przed naszą reprezentacją trudny czas ale dopóki tli się szansa to należy walczyć o sukces. Wysyłajmy piłkarzom pozytywne fluidy niech czują wsparcie kibiców i całego piłkarskiego środowiska. Do boju Polsko po punkty w meczach z Hiszpanią i Szwecją.