Przed wielu laty, kiedy jeszcze istniał tygodnik Sportowiec, znakomity dziennikarz sportowy Krzysztof Wągrodzki, zrobił duży wywiad z naszym znakomitym Kadrowiczem Antonim Szymanowskim. Tytuł jak powyżej ”dwugłowego nie oszukasz” jednoznacznie wskazywał, jak ważne dla sportowców jest zdrowie. Można sobie planować, układać selekcyjne rankingi i nagle przychodzi moment, kiedy to wszystko nagle się przewraca jak domek z kart, bo piłkarzy dopadają różnego rodzaju kontuzje. Najświeższy przykład to Krystian Bielik. Sam wielokrotnie powtarzałem, że będzie to najciekawszy partner dla Grzegorza Krychowiaka na środku pola w naszej reprezentacji. Z pewnością o Bieliku zaczął myśleć również obecny selekcjoner, bo skuteczna gra w Derby, dawała nadzieję, że za kilka miesięcy zawodnik będzie w życiowej formie. Tymczasem powtórzyła się przykra kontuzja i raczej nie ma szans, aby mógł być brany pod uwagę przez selekcjonera. Każdy z selekcjonerów prowadzących naszą reprezentację miał podobne problemy. Nawet legendarny, polski trener jakim był Kazimierz Górski, musiał się mierzyć z ciężką kontuzją jakiej uległ Włodzimierz Lubański. Ciężkie urazy nie biorą się z przypadku, chociaż oczywiście wykluczyć ich nie można, jeśli są wynikiem brutalnej gry przeciwnika. Ale wiadomym jest, że jeśli zawodnik ulega poważnej kontuzji, to po powrocie na boisko, musi się liczyć z tym, że o minimum 20% wzrasta ryzyko, że ulegnie kontuzji ponownie. Dlatego do piłkarza po poważnej kontuzji kluby podchodzą ostrożnie, spisują kontrakty z różnymi zapisami, warunkującymi ewentualne złapanie podobnego urazu. Piłkarze często bagatelizują mikrourazy, jakie nawarstwiają się podczas sezonu. Dodatkowo spotykają się czasem z takimi ludźmi w klubie, którzy podpowiadają, że z podobnymi urazami grywali dawniej i nikt sobie tym głowy nie zawracał. Tymczasem pytanie jest jakie są powody, że tak wielu młodych piłkarzy ulega poważnym kontuzjom. Z pewnością jedną z przyczyn są sztuczne podłoża, na których się ćwiczy, a które nie spełniają warunków bezpieczeństwa zawodników. Szczególnie trudny jest okres przygotowawczy zimą. Większość klubów nie posiada podgrzewanych płyt treningowych i piłkarze ćwiczą przeważnie na sztucznych nawierzchniach. I tu zaczynają się właśnie mikrourazy, które się bagatelizuje a które w przyszłości mogą spowodować poważny uraz. Piłkarze doświadczeni wiedzą jak poruszać się w jakim obuwiu ćwiczyć i jak asekurować się na zimowych boiskach. Ale młodzi zawodnicy nie kalkulują, grają na maksa, chcą zaskarbić sobie uznanie trenera i niestety podejmują wielkie ryzyko. Nie chcę przytaczać tu wielu przykładów czy w Warszawie czy w innych miastach, gdzie podczas treningu piłkarze ulegali bardzo poważnym kontuzjom stawów, więzadeł czy mięśni. Ruszyła Ekstraklasa, za chwilę ruszą kolejne ligi, uczulam trenerów aby zwracali uwagę na czym trenują piłkarze. Dawniej były boiska szutrowe, które zimą znakomicie się sprawdzały i twierdzę, że były one o wiele bezpieczniejsze aniżeli dzisiejsze boiska ze sztuczną trawą.