DRYFOWANIE

Trudno jest oglądać naszą klubową drużynę eksportową, która ma tylko momenty dobrej gry w meczach ligowych, ale generalnie nie daje sobie rady w rywalizacji klubowej i zajmuje jedno z ostatnich miejsc w tabeli. Legia potrzebuje pomocy i to natychmiastowej. Oczywiście można powiedzieć, że przecież klub ma olbrzymi jak na polskie warunki budżet, ma grupę ciekawych piłkarzy, ma znakomite warunki do pracy, ma ogromną rzeszę kibiców, a więc wszelkie warunki ku temu aby osiągać znakomite wyniki a jednak praca się nie zazębia i problem narasta. Zmieniają się szkoleniowcy a drużyna jak nie punktowała tak nie punktuje i przyglądając się wypowiedziom piłkarz przed kamerami, trudno mieć nadzieję, że nastąpi poprawa w jakości gry. W takich momentach odwraca się też od zespołu szczęście, bo minimalny spalony najprawdopodobniej zabrał drużynie zwycięstwo w meczu z Górnikiem, które mogło być pozytywnym przełomem i pomogłoby rozpocząć marsz w górę tabeli. Takie momenty w pracy zespołów, kiedy wszystko się układa, każdy strzał ląduje w siatce i nie należy przeszkadzać drużynie aby czegoś nie zepsuć są tak zwanym samograjem i z takim zespołem pracuje się komfortowo. Ale są też takie turbulencje, które zrozumieć jest trudno i jeśli się takich momentów wcześniej nie przeżywało, to nijak nie idzie wyjaśnić co się właściwie dzieje, że piłka odwróciła się tyłem do piłkarzy, trenerów i szefów klubu. Wszyscy przecież chcą dobrze dla zespołu, piłkarze oddaliby z pewnością swoje gaże byleby zacząć wygrywać, bo atmosfera jest nie do pozazdroszczenia w szatni ale nijak nie można znaleźć takiego środka, czy głównej przyczyny, która powoduje, że drużyna nie jest w stanie zapunktować na poziomie ligowym a europejskie puchary dolewają jeszcze oliwy do ognia. W takich sytuacjach drużyna potrzebuje wsparcia, pomocy, spokoju i rzetelnej pracy, aby odbudować pewność siebie, zrozumienie i atmosferę w zespole. Po tak wielu porażkach klimat jest zły w zespole i wokół niego, ale to nie powód aby jeszcze mocniej dołować i tak już zdołowany zespół, który próbuje, stara się ale bez względu na zmiany ustawienia nie potrafi utrzymać dobrej passy i koncentracji przez więcej aniżeli kilkanaście minut w meczu. Przyczyn takiego stanu niemocy w szatni jest wiele, ale nigdy nie ma jednej przyczyny dryfowania, które łatwo jest zniwelować. I trzeba jedną po drugiej przyczyny kasować, chociaż praca odbywa się pod coraz większą presją czasu i otoczenia. Wkrada się bojaźń, uciekanie od brania na siebie odpowiedzialności za wynik, spoglądanie w stronę agentów, aby poszukali jak najszybciej nowego pracodawcy bo praca prócz zarobków, przestała przynosić radość i satysfakcję i co gorsza można już tylko stracić i to nawet przy największych chęciach, niczego dobrego w zamian nie otrzymując. Kolejna szansa na przełamanie złej passy dla drużyny będzie już w tym tygodniu, na stadionie w Leicester i chociaż już tylko nieliczni wierzą, że można w takim meczu odwrócić złą passę i nabrać ponownie wiatr w żagle, to czasem trzeba dojść aż do dna, aby można się było od niego mocno odbić, wypłynąć na powierzchnię, zaczerpnąć pełną piersią świeżego powietrza, które da siłę do wygrywania, czego zespołowi z Łazienkowskiej należy życzyć.