Są wiadomości jakich nigdy nie chciałoby się otrzymać. Taką właśnie wiadomość otrzymaliśmy dzisiaj, o tym że zmarł nasz kolega, trener, selekcjoner, przyjaciel Wojciech Łazarek. Nie jest łatwo pisać w takim momencie o kimś, z kim przyjaźniłem się, współpracowałem i którego bardzo szanowałem jako trenera i przyjaciela. Trener, który był jedną z najbardziej barwnych postaci w środowisku trenerskim. Z Wojtkiem nie można było się nudzić. Miał niesamowitą łatwość rozwiązywania trudnych sytuacji w humorystyczny sposób. Wystarczyło jego jedno zdanie, jedna uwaga, aby zła atmosfera zmieniała się w pozytywną i radosną. Miał znakomite wyniki szkoleniowe w Polsce i zagranicą. Pracował w wielu krajach z drużynami klubowymi i reprezentacjami, ale zawsze na pierwszym miejscu stawiał polski futbol. Był gościem wykładowcą, zapraszanym do szkoły trenerów, wykładał i dzielił się doświadczeniem ze studentami. Bardzo lubiany przez młodych trenerów i szanowany przez kolegów wykładowców. Spędziliśmy razem wiele wieczorów na warszawskim AWF i zawsze kiedy nasze spotkania zbliżały się ku końcowi, temat schodził na rodzinę. Wojtek był bardzo rodzinną osobą, zawsze wspaniale wypowiadał się o swojej żonie i całej swojej rodzinie. Nie było mu łatwo, ale jego wesołe usposobienie pozwalało przechodzić najtrudniejsze życiowe problemy, chociaż czasem w oczach pojawiały się łzy. Żegnaj Przyjacielu, zapisałeś się na zawsze w historii polskiego i światowego futbolu, ale co najważniejsze masz swoje stałe miejsce w naszych sercach i naszej pamięci.