Wspaniały mecz i nieoczekiwane zwroty akcji. Barcelona to niesamowity zespół. Niby wszystko kręci się wokół Messiego, ale przecież to, że bramek łatwo nie tracą, to już nie Messi ale inni piłkarze o tym decydują. Liverpool grał znakomicie, stwarzał sytuacje, dominował fizycznie ale akurat w takim meczu żaden z napastników nie potrafił skierować piłki do siatki chociaż Mane, dwukrotnie Milner i Salah znaleźli się w wybornych sytuacjach do zdobycia bramek. Barcelona jakby schowana za podwójną gardą, jakby oddała inicjatywę gościom i wyczekiwała na swoje szanse. Jakby nie podjęła tempa meczu, lub nie dawała rady nadążyć, ale wiedziała że swoje szanse znajdzie i te okazje przyszły, z tą tylko różnicą, że piłkarze Barcy potrafili te sytuacje wykorzystać. Genialny Messi, po raz kolejny udowadnia, że przyznanie tytułu najlepszego piłkarza minionego roku dla Modrića było jakąś pomyłką. Bramka z rzutu wolnego, nie do obrony w samo okienko bramki, to wisienka na torcie w tym meczu i pokaz możliwości Messiego, który w ważnych momentach meczów zwykle przechyla szalę wyniku na rzecz Barcelony. Liverpool był dobrze przygotowany, chociaż jak zwykle będziemy dyskutować, czy gdyby zagrał od początku meczu Firmino w ataku, nawet jeśli mógłby nie wytrzymać całego meczu, to nie byłoby to lepsze aniżeli pomysł z Wijnaldumem. Ale to wiemy po meczu i pewnie Jurgen Klopp też będzie się nad tym zastanawiał analizując mecz. Trzy do zera to wynik marzeń dla Barcelony a przecież bramek mogło być więcej, bo ryzykujący w końcówce meczu Liverpool odkrywał się, pozostawiał dużą część boiska bez krycia i cudem udało się powstrzymać błyskawiczne kontry Barcelony. Oczywiście było jasne, że za wszelką cenę Liverpool będzie dążył do zdobycia choćby jednej bramki, co dawało większy komfort w rewanżu, ale nie udało się i rewanż będzie arcyciekawym widowiskiem. Chciałoby się powiedzieć, że to przedwczesny finał, ale jeśli byłby to przedwczesny finał, to oznaczałoby, że Barcelona byłaby zdobywcą pucharu. Do tego jednak jeszcze długa droga i co najmniej jeszcze dwa mecze. Jedno jest pewne, że grać w tempie Liverpoolu nie jest prosto i taki mecz pozostawia mocne ślady na zespole. Dlatego ciekawe jak przetrzyma to Barcelona i w jakiej kondycji pojedzie na rewanż. Miałem przyjemność być na meczu Roma : Barcelona i widzieć jak zespół z Włoch odrobił straty z pierwszego meczu i zdobywając trzy bramki wyrzucił Barcelonę za burtę pucharu. Czy taki mecz może zdarzyć się Barcy raz na dekadę, czy może powtarzać się częściej, zobaczymy niebawem. Jedno jest pewne, ponownie czeka nas wielkie, wspaniałe widowisko.