To nie był dobry mecz, chociaż miał swoje emocjonujące momenty. Ale jeśli piłkarze grający w ataku jednej i drugiej drużyny nie potrafią sami czegoś skutecznego sobie wypracować, a rzut karny broni bramkarz, to trudno oczekiwać, że ktoś za nich zrobi całą robotę. Nazwiska Jović i Haller z jednej strony oraz Martinez, Politano czy Perisić z drugiej to napastnicy, za którymi nikt się w Europie nie ogląda. Kiedy sobie przypomnę swoje mecze, kiedy prowadziłem Legię Warszawa i walczyliśmy z Interem Mediolan, to takie mecze wspomina się latami, ale jakie nazwiska tam wtedy grały. A tu, zamiast patrzeć na grę zespołów oglądaliśmy piękną oprawę zrobioną przez kibiców, z okazji sto dwudziestej rocznicy istnienia klubu i 0;0. Szkoda bo były sytuacje aby kibice bardziej okazale mogli celebrować wspaniałą rocznicę. Tymczasem przed meczem było oberwanie chmury i stadion, który dobrze chroni kibiców, to murawy nie chroni i trawa dobrze nasiąknęła wodą, co jednak nie przeszkadzało w grze piłkarzom. Najlepsi w zespołach to grający z 5 tką Gelson Fernandes, z 20 Makoto Hasebe i oczywiście bramkarz Kevin Trapp w Eintrachcie. W Interze na najwyższą notę zasłużył Borja Valero z 20 stką. Mecz bez historii, chociaż poprowadzony w dobrym tempie. Wiele ciekawostek dla trenerów, począwszy od ustawień wyjściowych piłkarzy przez sposób gry w defensywie drużyn. Atakowanie sprawiało niestety trudności ale na tym poziomie grać 1×1, 2×2 i 3×3 w obronie bez asekuracji, to temat wart podkreślenia. Oczywiście z takiego wyniku bardziej zadowoleni Włosi, chociaż w rewanżu wszystko zdarzyć się może i raczej trudno już dzisiaj wskazywać faworyta.