Po trzech dogrywkach reprezentacja Chorwacji dotarła do finału mistrzostw świata. To jakby jeden mecz więcej rozegrał ten zespół na mistrzostwach. I nie były to dogrywki łatwe, każda z nich ma swoją dramatyczną historię, również z seriami rzutów karnych w tle. Chorwaci mają prawo być fizycznie i psychicznie mocno zmęczeni, ale pokazują wielką klasę, znakomite przygotowanie do turnieju i charakter z patriotycznym podłożem, którym mogliby zaszczepić wiele innych reprezentacji. Chorwaci mają liderów w każdej formacji. Subasić w bramce pokazał, że doskonale umie znaleźć się w meczach o stawkę i nie musi być zmieniany kiedy dochodzi do serii jedenastek. Były mecze, w których to właśnie jego wspaniałe interwencje przeprowadziły drużynę do kolejnej rundy. W serii rzutów karnych bramkarz staje do walki z połową zawodników drużyny przeciwnej i Subasić te pojedynki wygrywał. W obronie jest Lovren, który nie tylko stabilizuje ustawienie defensywne całej drużyny ale wywiera permanentną presją na sędziach i piłkarzach drużyny przeciwnej. Rzeczywisty lider nie tylko formacji obrony ale całej drużyny. W środku pola lideruje dwóch zawodników Modrić i Rakitić i w zależności od sytuacji na boisku jeden z nich przejmuje na siebie rolę lidera. W ataku jest Mandzukić, który w najtrudniejszych momentach stawał zawsze na wysokości zadania, zdobywał ważne bramki, rozgrywał, dogrywał i bronił, wygrywając pojedynki w powietrzu na przedpolu własnej bramki. Można powiedzieć, że zespół jest kompletny, że jest mądrze sformowany i że trener Zlatko Dalić doskonale potrafi porozumieć się z zawodnikami. Chorwaci mają tę zaletę w turnieju, którą gubili we wcześniejszych turniejach, nie tylko potrafią się dogadać i podporządkować pod wymogi drużyny ale przede wszystkim mają znakomitą atmosferę w ekipie, podpartą wielkim patriotyzmem, co akcentują w zasadzie w każdej możliwej sytuacji. Chorwatom nikt nie dał wejścia do finału tej imprezy za darmo, okupili to niesamowitą pracą, wielkim wysiłkiem, który mogli wydobyć z siebie mając odpowiednie podłoże emocjonalne i będą znakomicie przygotowanymi do turnieju. W meczu z Anglikami wyciągnęli z wyniku 0:1 na 2:1 na co trzeba było czasu dogrywki. Chorwatom dopisuje również szczęście, które jest niezbędne w takich sytuacjach. Kane i Lingard mieli możliwość aby podwyższyć wynik jeszcze przed przerwą, ale w jednym przypadku Chorwatów uratował słupek a w drugim fatalna koncentracja zawodnika. Podsumowując, trudna droga do finału mocno zbudowała i scementowała drużynę, ale czy to wystarczy w meczu z reprezentacją Francji okaże się już w najbliższą niedzielę.