Mecze towarzyskie, skoro jeszcze są, to też mają jeszcze swoją wagę emocjonalną. Mecz Polski z Nigerią był meczem walki, w którym żadna ze stron nie potrafiła uspokoić meczu i dominować na boisku. Akcje były szybkie, rwane a najczęściej prowadzące do uzyskania stałego fragmentu gry, w którym obie drużyny szukały swojej szansy na zwycięstwo. Dośrodkowania w wykonaniu Rafała Kurzawy były znakomite, stwarzały najwięcej zagrożenia pod nigeryjską bramką i są dobrą zapowiedzią, że ten piłkarz może dodać ciekawą wartość dla reprezentacji. Najbardziej jednak trzeba się cieszyć z formy Grzegorza Krychowiaka, który pokazał się ponownie jako rzeczywisty lider środka pola i był zdecydowanie wyróżniającą się postacią w naszym zespole. Robert Lewandowski zbyt często uwikłany w organizację akcji ofensywnych, co jest ryzykowne, z punktu zdrowotnego, bo przecież sfaulować Roberta z daleka od pola karnego jest o wiele mniejszym ryzykiem, aniżeli w pobliżu szesnastki. Poza tym mając za sobą Kownackiego i Zielińskiego, którzy w takim ustawieniu muszą brać na siebie ciężar rozgrywania, Robert może oszczędzić siebie i siły na zdobywanie bramek. Piotr Zieliński, jakby zdecydowanie uaktywnił się w momencie, kiedy Robert Lewandowski opuścił boisko, wcześniej niewidoczny w grze. Kownacki ładnie umie wywalczyć stałe fragmenty gry w pobliżu szesnastki przeciwnika, ale to zbyt mało aby można było mówić o udanym występie. Skrzydłowi dokonali wiele prób i włożyli wiele pracy w grę, ale po jednym bramkowym podaniu to zbyt mało aby już się cieszyć z ich gry. Góralski, który pojawił się szybko na boisku jako zmiennik, starał się nawiązać walkę w środku pola z Nigeryjczykami, oddając im faul za faul, co w meczu towarzyskim uchodzi płazem, ale w meczu o punkty, może mieć swoje konsekwencje. Kamiński wystawił nogę w polu karnym w kierunku dryblującego Viktora Mosesa, nie atakując piłki i chociaż zreflektował się i chciał nogę cofnąć, to doświadczony Moses, nie mógł nie skorzystać z takiej szansy. Lewandowski, Krychowiak, Glik, Piszczek, to tradycyjnie mocne punkty naszej drużyny. Kolejni piłkarze pod wodzą Kurzawy próbują znaleźć swój pomysł na grę w reprezentacji. Ale ani na poziomie Błaszczykowskiego ani Grosickiego, nikt nie zagrał. To tylko mecz towarzyski, bez konsekwencji starty punktów, dlatego nie ma o co kopii łamać. Z pewnością w meczu z Koreą będzie już zdecydowanie lepiej.