Polskie drużyny zawsze mają kłopot, kiedy trzeba przez dziewięćdziesiąt minut układać akcje ofensywne atakiem pozycyjnym. Taki atak to stałe szukanie luk w obronie przeciwnika, ale aby taką lukę umieć wykorzystać, trzeba piłkarza, który potrafi zagrać niekonwencjonalne podanie. W meczu Legii z Astaną, rozgrywający nie mogli przygotować dobrego ostatniego podania napastnikom. Można wysnuć wniosek, że brak Miro Radovicia i Vadisa Ofoe, a więc piłkarzy, którzy potrafią rozstrzygnąć mecz sami lub znakomitym podaniem bramkowym, dał o sobie mocno znać. W takim momencie specjalne znaczenie mają stałe fragmenty gry. Tak właśnie Legioniści zdobyli zwycięską bramkę, kiedy po uderzeniu z rzutu rożnego, piłka uderzona przez Sebastiana Szymańskiego, spadła na głowę Jakuba Czerwińskiego i po jego strzale głową znalazła drogę do siatki. Wejście Szymańskiego na boisko, ożywiło grę Legii i należy oczekiwać, że ten zawodnik doda w niedługim czasie wiele jakości do gry drużyny z Łazienkowskiej. Było jeszcze wiele czasu na podwyższenie wyniku, co dawało Legii przejście do kolejnej rundy i przedłużyłoby walkę o fazę grupową Ligi Mistrzów. Ale nie udało się i teraz czeka Legionistów rywalizacja o zakwalifikowanie się do grupy w Lidze Europy. FC Astana nie oddała strzału na bramkę bronioną przez Arkadiusza Malarza, a właściwie oddała jeden niecelny strzał głową po rzucie wolnym i to było wszystko na co było w tym dniu stać zespół z Kazachstanu. Ale bronili się solidnie, walczyli z wielką determinacją i wywieźli z Polski wynik, jaki chcieli wywieźć, bo mimo porażki 0:1, taki wynik premiuje FC Astana i to ten zespół powalczy o fazę grupową Ligi Mistrzów. Trudno prorokować cokolwiek i krytykować Astanę, bo jeśli taki zespół wyeliminował Mistrza Polski, to nawet nie wypada ich krytykować. Niemniej trudno przewidywać, że drużyna z Kazachstanu, po tym co pokazała w Warszawie awansuje dalej. Jutro kolejne mecze polskich drużyn. Wydaje się, że odrobinę łatwiejszy mecz czeka Lecha, aniżeli Arkę, ale już nauczyliśmy się, że w futbolu wszystko zdarzyć się może. Oby darzyło się pozytywnie dla polskich drużyn.