Najpierw ciężki sezon i walka do ostatniego meczu aby zarezerwować sobie miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach. Później wielka radość w szatniach, krąg taneczny piłkarzy i trenerów na środku boiska, śpiewy i radość na trybunach i zaczyna się problem. Dobry wynik, to pokazanie się kilku piłkarzy z dobrej strony i natychmiastowe transfery, bo w takim momencie można na tych piłkarzach trochę zarobić. Zespoły stają się słabsze, a poprzeczka szkoleniowo wędruje wyżej, bo dochodzi rywalizacja europejska, trenerzy w przyspieszonym tempie opracowują nowe warianty taktyczne i udają, że sobie poradzą słabszym zespołem z większym wyzwaniem. Są szkoleniowcy, którzy wprowadzają tak zwany system rotacyjny w zespole. A więc ci zawodnicy którzy grają w meczach pucharowych, odpoczywają w lidze, aby utrzymać siedmiodniowy mikrocykl dla większości piłkarzy. Tak robili możni futbolu w klubach, które miały po trzydziestu prawie równorzędnych zawodników na kontraktach i można było żonglować składem. W Polsce też trenerzy starają się dać odpocząć najlepszym ale krótkie ławki rezerwowych, dodatkowo złożone prawie w całości z młodych zawodników, którzy jakości gry jeszcze nie gwarantują, powodują, że wyniki w lidze są dalekie od oczekiwań i trzeba robić dobrą minę do słabej gry, bo wiadomo, że tych kilku lepszych graczy, nie wytrzyma rywalizacji co trzy dni. Jagiellonia ma już rywalizację pucharową z głowy a szkoda, bo obecny Panthinaicos, który byłby przeciwnikiem w kolejnej rundzie, nijak się ma do dawnych mocnych selekcji, jakie ten klub zwykle posiadał. Dlatego była szansa na ciekawe mecze, które mogły zaspokoić nie tylko władze klubowe, ale przede wszystkim kibiców. Ale to już było i nie wróci i trzeba się koncentrować na lidze, bo nie zawsze będzie się miało tyle szczęścia, ile w meczu z Górnikiem Zabrze. Lech stoi przed trudnym dwumeczem. Holendrzy niby niewidoczni gdzieś na wysokim poziomie rywalizacji klubowej a i reprezentacja przechodzi długotrwały kryzys, ale trzeba być ostrożnym, bo Lech nie ma jeszcze ani dobrego rytmu gry i solidności meczowej, ani swojego oblicza, bo trudno byłoby dziś powiedzieć, co jest najsilniejszą stroną tej drużyny. Legia europejsko wygląda imponująco, bo dała mocny sygnał piłkarskiej Europie rozbijając zespół z Finlandii. Czy będzie nadal utrzymywać to tempo, trudno jest przewidzieć, bo w lidze traci łatwo punty, stawiając priorytetowo i całkiem słusznie na walkę o fazę grupową LM, bo to jest celem głównym mistrza Polski. Ruszy Arka, która pokazała, że determinacją można nadrobić wiele, ustępując na papierze teoretycznie lepszym. Ale czy to co wystarczyło na naszą ligę, będzie można przenieść na boiska europejskie. Oby nasze drużyny przechodziły dalej, bo wszyscy chcemy oglądać jak najwięcej ciekawego futbolu z udziałem polskich drużyn klubowych. Obawa jednak jest, że w każdej rundzie ktoś może odpaść, tak, jak dotknęło to Jagiellonię. Niestety wydaje się, że tegoroczne okienko transferowe, wyrwało z naszych klubów wielu ciekawych piłkarzy, którzy stanowili o jakości gry zespołów. Jak dotąd nie widać aby udało się zastąpić tych co odeszli przynajmniej podobnej klasy piłkarzami. Dlatego sądzę, że będzie trudniej niż rok temu i byłoby wynikiem ponad aktualny stan zespołów, gdyby udało się którejkolwiek z drużyn wejść do fazy grupowej. Ale futbol jest nieprzewidywalny i wszystko się może zdarzyć. Oby zdarzyło się tym razem pozytywnie dla polskich drużyn.