Trener reprezentacji Urugwaju prowadzi tę drużynę już kilkanaście lat. To coś niewyobrażalnego na nasze warunki a w dodatku, że drużyna Urugwaju, to nie są grzeczni chłopcy ale drużyna złożona z walczaków, mocnych fizycznie i mentalnie twardzieli, którzy swoje zwycięstwa wyrywają swoim przeciwnikom, a kiedy doznają porażki, to jest ona okupiona niesamowitą walką i nikt z nimi raczej łatwo wygrać nie może. Oczywiście mogą zdarzyć się takie błędy jak bramkarzowi Fernando Muslerze, kiedy druga stracona bramka w zasadzie odebrała wszelkie nadzieje reprezentacji Urugwaju na sukces w meczu z Francją. Oscara Tavareza słucha się z przyjemnością, kiedy pięknie mówi o swoich piłkarzach i o przeciwnikach. Ostatnia jego wypowiedź powtarzana na ekranach TVP o tym jak bardzo starali się spełnić własne marzenia i jak trudno było, aby móc je zrealizować. Ani słowa o tym kto zawalił, kto nie wykonał zadań lub kogo brakowało w drużynie. Urugwaj zawsze walczy pięknie ale nie było dla nikogo tajemnicą, że bez swojego asa Edinsona Cavaniego, będzie zawsze trudno o sukces takiej reprezentacji jak Urugwaj. El Maestro jest nie tylko selekcjonerem pierwszej reprezentacji ale koordynuje pracę wszystkich pozostałych drużyn reprezentacyjnych w federacji. Dlatego łatwo jest mu wprowadzać młodych zawodników do drużyny, młodych wiekiem ale już doświadczonych w grze dla kraju, chociaż na innych poziomach odpowiedzialności. Dlatego rzadko się myli w selekcji a jednocześnie jest pewność, że nie umknie mu żaden zdolny zawodnik. Mimo ułomności ciała, jaką powoduje postępująca choroba, znakomicie prowadzi drużynę i cieszy się wielkim szacunkiem zawodników. Drużyny spoza Europy budowane są zwykle wokół najlepszego snajpera zespołu i na niego pracuje cały zespół, z wiarą, że w decydującym momencie jego geniusz zadecyduje o losach drużyny. Urugwaj miał dwóch takich piłkarzy Suareza i Cavaniego, Brazylia swoją wiarę opierała o geniusz Neymara, Argentyna zapatrzona była w Messiego. Jeśli dodamy do tego Jamesa Rodrigueza z drużyny Kolumbii, to jednoznacznie możemy określić sposób tworzenia solidnych drużyn z jednym lub maksimum dwoma wielkimi graczami. Francja, Belgia, Chorwacja, Rosja opierają się na pracy zespołowej. Drużyny poszukują tej wartości dodanej, jaką wytwarza dobrze wspierająca się grupa zawodników, z wiarą w zespołowość a nie wieszając własnej przyszłości na jednym czy dwóch graczach. Dlatego choćby w drużynie belgijskiej strzelcami bramek jest duża grupa piłkarzy, którzy wpisali się na listę strzelców i nie muszą wisieć wyłącznie na Romelu Lukaku czy Driesie Mertensie. El Maestro jest symbolem doświadczenia trenerskiego, które jest bezcenne w przypadku selekcjonera. Nie masz doświadczenia, nie dasz sobie rady na dużych turniejach. Możesz powalczyć w eliminacjach ale później potrzebni są bardzo doświadczeni ludzie, jakich wielu oglądaliśmy na obecnych mistrzostwach świata. Francja i Belgia ma wielu bardzo doświadczonych piłkarzy w zespołach ale obok nich, są piłkarze młodzi, tak naprawdę rozpoczynający wielką światową karierę. Bardzo mi się podobało kiedy młody Mbappe, po tym , jak chciał ośmieszyć przeciwników przy stanie 2:0, został natychmiast skarcony przez jednego z piłkarzy urugwajskich i zrobiła się taka zadyma na boisku, że w skutkiem były dwie żółte kartki, które musiał pokazać arbiter, w tym jedną młodemu Kylianowi Mbappe. Młody francuski piłkarz już się nauczył, że nie ośmiesza się piłkarzy drużyny przeciwnej, kiedy jest wynik dwa do zera i kiedy stoi się z piłką dwa metry od przeciwnika. O.k zrób to ale kiedy jest 0:0 i kiedy dryblujesz, to ci się to jakoś wybaczy, chociaż samo ośmieszanie, jest zawsze naganne. Tak się zbiera doświadczenia i jednym z nich, jest właśnie to, które zebrał Kylian Mbappe, piłkarz, który będzie niebawem największą gwiazdą w Europie. Ale dzisiaj się jeszcze uczy a nie ma nic cenniejszego, jak pobierać nauki na takiej imprezie jak finały mistrzostw świata w piłce nożnej.