ODSZEDŁ KOLEGA

Ryszard Szulc odszedł od nas dziś w nocy. Znaliśmy się kilkadziesiąt lat i zawsze był w naszym gronie rodzin, które spotykały się z okazji różnych uroczystości. Byliśmy kolegami. Absolwent AWF trener piłki nożnej, jednak zawodowi trenera nie pozostał na zawsze wierny. Jak sam mówił, nie pozwoliło mu na to zdrowie i porywczy sposób reagowania w różnych kontrowersyjnych sytuacjach, jakich w sporcie nie brakuje. Po zawodzie trenera pozostała mu ważna pamiątka, stoper, który zawsze nosił w kieszeni i rzadko się z nim rozstawał. Mieszkając blisko toru wyścigów konnych na Służewcu, spacerkiem przychodził oglądać treningi koni wyścigowych. Znali go wszyscy trenerzy, dżokeje i pracownicy toru. Był czas, że posiadał własne konie wyścigowe, które z sukcesami ścigały się Służewcu. Żyłka trenerska zawsze w nim drzemała. Trenerzy koni wyścigowych, można powiedzieć, że z nim współpracowali, albowiem wiedząc, że ma przy sobie stoper, często prosili aby łapał dla nich czasy, w jakich konie pokonywały różne odcinki treningowe. Dlatego Ryszard znał dobrze formę większości koni ścigających się w gonitwach. Był chodzącą encyklopedią służewieckich wyścigów. I miał na każdy temat, żywotny dla wyścigów, swoje zdanie. Los Go niestety nie oszczędzał. Co jakiś czas musiał poddawać się różnym zabiegom poprawiającym zdrowie. Po raz ostatni widzieliśmy się ostatniego dnia wyścigowego, kiedy radośnie celebrował z kilkoma przyjaciółmi szczęśliwą wygraną. Ze wszystkimi umawiał się już na przyszły sezon, wierząc, że zima przejdzie szybko i ponownie będzie się można spotkać w koleżeńskim gronie, na drugim piętrze trybuny Głównej. Niestety nie udało się, pokonała Go kolejna choroba. Żegnaj Ryszardzie, Pozostaniesz w naszej Pamięci.