NAJWIĘKSZY TEATR ŚWIATA

Oglądanie meczów piłki nożnej to ulubione zajęcie milionów kibiców na całym świecie. Oczywiście mecz meczowi nie równy i mimo, że oglądaliśmy niedawno tak zwany  mecz walki w wydaniu naszej reprezentacji i Duńczyków to kiedy mogliśmy śledzić rywalizację Hiszpanów z Włochami, to jakby było to jednak zdecydowanie inne widowisko i zupełnie inna kultura gry aniżeli na boisku w Danii. Hiszpanie i Włosi grali ładnie dla kibiców, fauli było jak na lekarstwo, natomiast pięknych zagrań i akcji indywidualnych i zespołowych bardzo wiele. Oczywiście brylowali przede wszystkim Hiszpanie i łatwo wygrali 3:0, ale Włosi stworzyli sobie również szanse na zdobycie bramki, jednak nie potrafili pokonać znakomicie broniącego De Gea. Piłkarze obydwu zespołów tradycyjnie pokazali znakomite wyszkolenie techniczne a już gra młodych piłkarzy Isco i Asensio to sama przyjemność oglądania ich akcji indywidualnych. Inny styl gry, aniżeli reprezentacji Danii czy Polski,  inne sposoby rozwiązywania akcji ofensywnych i maksymalnie zawężana strefa obrony, której przejście to wielkie wyzwanie dla najlepszych piłkarzy, co było fajną obserwacją meczu i drużyn bez podkładu emocjonalnego. Dlatego ogląda się takie mecze łatwiej, kiedy nie ma w nich żadnego podłoża emocjonalnego. W meczu Hiszpanów z Włochami kontratak i atak pozycyjny, nie mają fazy pośredniej. Albo szybko i do przodu, dwa, trzy podania i sytuacja strzałowa albo spokój, spowolnienie akcji, dokładność krótkich podań, liczonych w setki i przełamywanie przeciwnika w szukaniu miejsca do oddania strzału. To wszystko robione w sposób ładny dla widza z dużą liczbą akcji indywidualnych i wielką kulturą poruszania się piłkarzy po boisku. Włosi jakby bez konkretnego planu, ale dobrze ustawieni i starający się przełamać obronę Hiszpanów w oparciu o grę na skrzydłach. Hiszpanie dobrze rozwijający swoje akcje ofensywne w strefie środkowej i poszukujący penetrujących podań za obronę Włochów lub  bezpośrednio do nogi napastników. Jedynym punktem kontrowersyjnym, przynajmniej dla mnie był bramkarz drużyny włoskiej. Legendarny Gianluigi Buffon już nie jest tak skuteczny w bramce jak dawniej, już nie wybroni większości trudnych do obrony strzałów a raczej jest teraz o ułamek sekundy spóźniony i nawet uderzenia z dalszej odległości znajdują drogę do jego siatki, co dawniej byłoby niemożliwe. Oczywiście trudno jest obarczać bramkarza za wysoką porażkę, bo ktoś nie zablokował strzału, ktoś dopuścił do klarownej sytuacji, lub po prostu ktoś sprokurował rzut wolny w niedalekiej odległości od bramki. Isco takich sytuacji nie marnuje i to po jego uderzeniu Hiszpanie wyszli na prowadzenie, co dało im natychmiast komfort rozgrywania piłki swobodniej. I tak z minuty na minutę rosła przewaga Hiszpanów, którą zamienili na trzy bramkową przewagę. Wspaniały mecz, znakomita oprawa i wielki futbolowy teatr, w którym aktorzy improwizują w sposób znakomity, który wyzwala wielkie emocje na wypełnionych do ostatniego miejsca trybunach. Na naszym Narodowym w Warszawie też mamy znakomitą atmosferę i widowiska, jakie dają radość wszystkim. Jutro mecz z Kazachstanem i wypełniony do ostatniego miejsca stadion, przewiduję wielką radość i na boisku i na trybunach, nawet jeśli w naszym teatrze, nie będzie gry aktorów na najwyższym światowym poziomie. Kazachstan to nie Włochy, Polska to nie Hiszpania, ale radość ze zwycięstwa będzie taka sama.