Pamiętam spotkanie trenerów Ekstraklasy, podczas konferencji szkoleniowców z dyplomem UEFA PRO jeszcze w czasach, kiedy selekcjonerem naszej reprezentacji był Franciszek Smuda. Spotkanie miało tylko jeden temat a był nim przepis o młodzieżowcu w naszej Ekstraklasie. Wynik tego spotkania był jednoznaczny i nie było ani jednego trenera, który głosowałby za takim rozwiązaniem aby był przepisowy wymóg gry młodych zawodników w drużynach. Oczywiście głos szkoleniowców nie ma żadnej siły sprawczej i jeśli się zdecydowano na wdrożenie takiego przepisu, to nie było możliwości aby, ktokolwiek wziął ten głos trenerów pod uwagę i przepis nie został wprowadzony. Oczywiście na papierze wygląda to fajnie, z podtekstem, że dbamy w sposób szczególny o rozwój młodych zawodników. Otóż nic bardziej mylnego. Wiadomym jest, że jeśli młody gracz jest na tyle zdolny i gotowy aby grać na poziomie seniorskim, to nie znam takiego trenera, który pomijałby go w składzie. Wiele klubów nie bacząc na przepis wstawia wielu młodych graczy, bo są dobrzy i wygrywają rywalizację z innymi graczami w zespole. Ale wstawiać młodego zawodnika tylko dlatego, że jest młodszy od innych, jest wbrew zdrowej rywalizacji w zespole. Ponadto taki przepis nie wpływa na stabilizację budowy drużyny. Oto piłkarze kończą wiek młodzieżowca i z dnia na dzień stają przed problemem co ze sobą zrobić, bo w klubie już stawia się na młodszych od nich graczy, spełniających warunki gry młodzieżowca a ci niedawni ligowcy, mają sobie szukać klubów, bo nikt już ich w klubie nie chce. Jest to też problem dla trenerów, bo jeśli w zespole mamy młodzieżowców grających na tej samej pozycji, ale to raczej trudne i mało realne, to pół biedy, ale jeśli mamy młodzieżowców grających na różnych pozycjach, to już kłopot. Przykładowo mamy dobrego młodego zawodnika grającego na lewej obronie i z jakiegoś powodu należy go zmienić w trakcie gry, ale już kolejny młody piłkarz to prawoskrzydłowy i co się dzieje. Na lewą obronę wchodzi starszy gracz, a dodatkowo trener musi zmienić dobrego skrzydłowego, bo na boisku pojawia się młodzieżowiec. Kwas robi się w zespole, kwas robi się w szatni. Ale to nie wszystko. Bo oto kończy się wiek młodzieżowca kilku graczom i trener już ich skreśla bo musi poszukać kolejnych młodych graczy na ich miejsca. I tak co chwilę bez żadnej stabilizacji i planowej pracy. Dlatego jestem za nagradzaniem klubów i to solidnym, które wystawiają młodych graczy, ale nie za zmuszaniem klubów do wystawiania młodych graczy na siłę, bo ktoś taki przepis wprowadził. I co ważne dotyczy to wszystkich klas rozrywkowych, bo te same kłopoty dotyczą wszystkich. Zmieńmy ten przepis i nagradzajmy kluby, które mają zdolnych, młodych piłkarzy, których wstawiać będą do gry w trakcie sezonu.