Na tak trudnym turnieju jakim są mistrzostwa świata w piłce nożnej, nie liczy się to, co drużyna zrobiła i w jakiej formie byli piłkarze przed turniejem. W mistrzostwach świata zespół się rodzi od nowa, podczas turnieju od pierwszego meczu. Przykłady tu można mnożyć ale najlepszym przykładem jest drużyna rosyjska, która zupełnie nie potrafiła odnaleźć się podczas przygotowań, a dzisiaj jest na wysokiej fali i znalazła swój sposób na zwyciężanie. Jak się okazało selekcjoner reprezentacji Rosji, postawił na trochę innych piłkarzy od początku, ale uratowały go zmiany jakich dokonał, niektóre z konieczności, inne wymuszone przez sytuację na boisku, ale spowodowały zupełnie nowe rozdanie w ekipie i okazało się, że oto są piłkarze siedzący na ławce rezerwowych, którzy okazali się zdecydowanie lepsi, aniżeli ci, którzy wychodzili w podstawowym składzie. Rosyjski zespół znalazł swój sposób na zwyciężanie na mistrzostwach, pokazali się i skorzystali ze swojej szansy piłkarze drugiego planu i oczywiście nie można tu przesadzać, bo przeciwnicy nie byli zbytnio wymagający, ale Rosjanie uwierzyli w swoją czerwoną gwiazdę i dają wiele radości swoim kibicom. Wiele lepszych reprezentacji od naszej drużyny, nie odnalazło się jeszcze na tym turnieju i wciąż poszukuje swojej formuły na zwyciężanie, w tej grupie zespołów jest też nasza reprezentacja. Zmiany w zespole, począwszy od bramkarza, poprzez środek obrony, środek pomocy i atak, nie sprawdziły się i piłkarze nie pokazali formy mundialowej. To nie jest łatwe aby ułożyć skład najsilniejszy na dzień dzisiejszy, a nie wkładać do drużyny piłkarzy, którzy teoretycznie powinni grać dobrze, bo dawniej dali nam wiele radości. Ci którzy mieli problemy zdrowotne przed turniejem, jak Kuba Błaszczykowski czy Arkadiusz Milik nie są w optymalnej formie, co pokazał jednoznacznie nasz pierwszy mecz. Ale wiem jakie jest to trudne dla trenera, aby odejść nagle od zawodników, do których się przyzwyczaił, i którym ufał przez tak długi czas. Mało widoczny Lewandowski i zupełnie zagubiony Zieliński. Bardzo dobry Rybus, niezłe wejście Kownackiego i mimo uczestnictwa w zamieszaniu przy drugiej straconej bramce dobry Bednarek, który w końcówce meczu, ze względu na swój wzrost przesunięty został nawet na środek ataku. Tak bywa, że nagle na zawodników teoretycznie rezerwowych, kładzie się nagle odpowiedzialność za losy drużyny i za wynik, chociaż przed meczem widzieliśmy zupełnie inną selekcję. Wszystko jeszcze jest przed naszą reprezentacją i rękach oraz głowach selekcjonera i piłkarzy. Trzeba się spokojnie zresetować, zamknąć rozdział zatytułowany – mecz otwarcia mundialu – i przejść do projektu Kolumbia i Japonia traktowane jako blok, bo nie wystarczy wygrać jeden mecz, teraz trzeba myśleć już o dwumeczu bo tylko sukces w dwumeczu może dać nam wyjście z grupy. Wiem, że są to bardzo trudne decyzje dla selekcjonera, ale trzeba znaleźć nową formułę na zwyciężanie i to już od meczu z Kolumbią. Przeciwnicy nie są lepsi od nas, błędy zrobiliśmy my sami i problem leży tylko w nas a nie w dobrej grze przeciwnika. Nosy do góry, wszystko jeszcze jest możliwe tylko trzeba trafić w jedenastkę, która jest rzeczywiście przygotowana do tego turnieju. Piszę o tym, bo sam przeżyłem identyczną sytuację na mundialu dawno temu, ale sytuacja lubi się powtarzać. W naszym przypadku zespół udało się skomponować dopiero w trzecim meczu i w składzie o jakim przed mundialem zupełnie nie myślałem. Czerczesow też nie myślał, że będzie grał i zwyciężał w składzie jakim teraz gra, z gwiazdami, które urodziły się dopiero podczas mundialu. Miał szczęście, że stało się to już w pierwszym meczu. Życzę aby Adam Nawałka trafił w jedenastkę na kolejne mecze i oby w naszym zespole też urodziły się nowe gwiazdy, bo ci na których dotychczas opierała się reprezentacja zawiedli. Szóstka do trafienia jeszcze jest możliwa, a sześć punktów może dać nam wyjście z grupy, w co trzeba wierzyć, tak jak wierzą w to wszyscy kibice w Polsce.