MECZ WYGRANY TERAZ JEDZIEMY PO PUNKTY

Zwycięstwo 1:0 naszej reprezentacji w meczu z Nową Zelandią, może nie wlało w serca kibiców wiele optymizmu, ale dało nadzieję, że passa meczów bez porażki będzie kontynuowana. W pierwszej połowie trudno było ocenić grę poszczególnych formacji czy oceniać grę zespołową. Piłkarze wyszli w zupełnie nowym ustawieniu, zabrakło na boisku wielu kluczowych dla tej drużyny piłkarzy, dlatego oceny gry mogą dotyczyć wyłącznie indywidualnej postawy poszczególnych piłkarzy. Kiedy nie ma zespołowości i przygotowanych fragmentów gry to sposób gry drużyny opiera się na indywidualnych poczynaniach piłkarzy, którzy wchodzą w sferę improwizacji, a improwizować mogą w tej reprezentacji tylko niektórzy zawodnicy. W zasadzie improwizować mogło dwóch zawodników – Zieliński i Skóraś. I to ich akcje mogliśmy oceniać pozytywnie, chociaż nie miały wielkiego wpływu na wynik meczu. W bramce skutecznie radził sobie Drągowski, w obronie równie skutecznie grał Ziółkowski, swoje rajdy próbował finalizować Skóraś, a Zieliński starał się liderować w środku pola. Wystarczyło wprowadzić po przerwie na boisko doświadczonego, walecznego i dobrej formie Wszołka, aby zwycięstwo stało się realne. Jego mądre podanie do Zielińskiego i znakomita indywidualna akcja naszego lidera środka pola zakończona celnym strzałem dała naszej reprezentacji zwycięstwo i spowodowała, że w dobrych nastrojach pojedziemy po punkty na Litwę. Wiele materiału analitycznego otrzymał po tym meczu selekcjoner.Tego pozytywnego, bo z pewnością bardzo wysoką notę uzyskał Ziółkowski i choćby z tego tylko powodu ten mecz odegrał swoją rolę. Jest też wiele materiału negatywnego w stosunku do wielu piłkarzy, ale to już pozostawiam dla analitycznych wniosków samego selekcjonera i jego sztabu. Zwycięstwo zawsze cementuje pozytywnie szatnię i wierzę, że te pozytywne nastroje drużyna przeniesie na mecz o punkty na Litwie.
Tak więc do boju Polsko, jak śpiewał Marek Torzewski i obyśmy w dobrych nastrojach wracali w niedzielę z meczu na Litwie.