Byłem fanem Manchesteru UTD kiedy szkoleniowcem tego zespołu był Sir Alex Ferguson. Można było analizować grę piłkarzy, zadania jakie mieli narzucone przez trenera oraz sposób zarządzania zespołem. Wszystko wydawało się tam modelowe, poukładane, wyuczone a przede wszystkim oparte na piłkarzach, którzy dla drużyny zrobiliby wszystko, bo wielu z nich było wychowankami klubu. Dzisiaj zespół Manchesteru UTD prowadzony jest przez trenera, który piłkarsko uczył się klubowego DNA w Manchesterze i mimo, że miał epizodyczne doświadczenia szkoleniowe zanim otrzymał propozycję objęcia jednego z najbardziej rozpoznawalnych klubów na świecie, to drużyna znajduje się na drugim miejscu w tabeli ligi angielskiej a na poziomie Ligi Europy demonstruje znakomite przygotowanie do odniesienia sukcesu. Trudno się oprzeć wrażeniu, że Ole Gunnar Solskjaer nabiera dopiero doświadczenia w zarządzaniu tak potężnym zespołem, jak również nabiera doświadczenia w grze na poziomie europejskich pucharów. Lekcja jaką dostał na poziomie eliminacji do Ligi Mistrzów z pewnością procentuje, chociaż na trochę niższym poziomie i Manchester UTD stał się po przekonującym zwycięstwie 4:0 w wyjazdowym meczu z Realem Sociedad najpoważniejszym kandydatem do zdobycia tego trofeum. Solskjearowi zdobycie pucharu Ligi Europy jest bardzo potrzebne, bo taki klub jak Manchester UTD, nie jest rozliczany za pojedyncze wygrane w dobrym stylu mecze ale za sukces końcowy i zapełnienie kolejnej gabloty w klubowym muzeum. Samo zwycięstwo nad obecnie piątą drużyną w Hiszpanii ma swoje znaczenie ale ważniejszy od rozmiarów zwycięstwa, jest styl w jakim zespół rozprawił się z przeciwnikiem. Dominacja Manchesteru była bezdyskusyjna a już druga połowa meczu była występem jednego aktora. Oczywiście można się rozpływać nad tym jak znakomicie zagrali konkretni zawodnicy, ale dla mnie najważniejsze było znakomite przygotowanie drużyny pod względem taktycznym. Mimo kilku znaczących ubytków w zespole z Cavanim i Pogbą na czele, drużyna w każdym momencie meczu doskonale wiedziała jak reagować w obronie i ataku. Ryzykujący ustawienie bardzo wysoko ustawioną linią obrony zespół Realu Sociedad nie przygotował żadnego wariantu gry w jakim mógłby zaasekurować się przed szybkimi kontrami Manchesteru i podaniami za linię obrony, po których napastnicy angielskiego klubu dochodzili co chwila do sytuacji sam na sam z bramkarzem. Gdyby nie zawiodła skuteczność, mimo zdobycia czterech bramek i gdyby słabszy dzień miał bramkarz Realu, to wynik meczu mógłby być jeszcze wyższy. Real Sociedad nie sprostał fizycznie drużynie z Manchesteru, a już druga połowa meczu była całkowitą dominacją Manchesteru nad Realem. Manchester wytrzymał narzucone przez siebie bardzo wysokie tempo gry przez całe 90 min. Gratulacje dla trenera i wykonanej solidnej pracy przez zawodników. Oczywiście drużyny czeka jeszcze mecz rewanżowy na boisku w Manchesterze, ale trudno sobie wyobrazić aby Manchesterowi mogła stać się jakakolwiek krzywda. Po raz kolejny zwracam uwagę na sposób gry Bruno Fernandesa, który w sposób wzorowy prowadzi zespół do zwycięstwa a dodatkowo jest najskuteczniejszym piłkarzem drużyny. Grę takich piłkarzy ogląda się z przyjemnością i warto aby nasi młodzi piłkarze dokładnie analizowali w jaki sposób lideruje drużynie ten piłkarz. Wzory warto czerpać od najlepszych i jednym z takich piłkarzy jest dzisiaj Bruno Fernandes.